środa, 23 marca 2022

Podsumowanie roku 2021


 Trochę mnie nie było, minęły też ponad dwa miesiące od końca zeszłego roku, więc nie byłem pewien, czy w ogóle jest sens wrzucać jeszcze taką notkę. Jednak, cóż, wiem, że jest trochę osób, które na tego blogaska w miarę regularnie zagladają, więc uznałem, że jednak warto. Poza tym, podsumowania są fajne, warto czasem uporządkować niektóre sprawy w bardziej zwięzłej formie.

Przede wszystkim, muszę powiedzieć, że rok 2021 był dla mnie dość ciężki z wielu powodów. Nawet nie zawsze chodziło o to, ze działo się coś złego, ale zasadniczo na tyle dużo, że nie zawsze miałem do pisania głowę. Choroba, zarówno ta stała, jak i inne (przeszedłem koronawirusa), parę poważnych zmian w życiu osobistym i tak dalej. W każdym razie, podtrzymuję, to co pisałem poprzednio po dłuższej nieobecności tutaj: bynajmniej nie mam zamiaru przestać pisać. Samo w sobie sprawia mi to pewną przyjemność, a tym bardziej mi miło, jak ktoś ewidentnie czyta. Dlatego, wracam do regularnego pisania. Nie obiecuję, że już w tym roku nie będzie dłuższych przerw, ale mogę obiecać, że na pewno czasowe i nie zamierzam zupełnie sobie odpuścić.

Zanim przejdę do właściwego podsumowania, jeszcze parę refleksji natury bardziej ogólnej. Od dawna podchodziłem z dużą rezerwą do tak zwanego Big Techu - staram się ograniczać Facebooka, prawie nie korzystam również z usług Google'a.

Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że Blogspot oczywiście należy do tego mocno wścibskiego giganta technologicznego. Od ponad roku niezbyt mi się to podoba i nieraz zastanawiam się nad tym, czy nie warto byłoby się przenieść gdzie indziej. Mam już nawet pewien pomysł. Jeśli faktycznie bym się na to zdecydował, to oczywiście uprzedzę dużo wcześniej. Na razie jednak spokojnie, jeśli przez dłuższy czas będę regularnie publikował, zapewne się na to zrealizuje. Uprzedzam jednak już teraz, żeby ktoś się za bardzo nie dziwił.

Po zeszłym roku mam też pewną refleksję, którą zamierzam wprowadzić tutaj w życie. Otóż, czytam sporo, ale nie wszystko opisuję na blogu (nawet, gdy pisuję regularnie). Generalnie (mam nadzieję, że jest to widoczne), staram się so tych notek w miarę przykładać, zwłaszcza w przypadku książek popularnonaukowych. Zatem, często zwyczajnie nie starcza mi sił na napisanie o jakiejś pozycji czegoś szerszego, a jednak, chętnie bym ją polecił (czy wręcz przeciwnie). Postanowiłem zatem, że tak jak co dwa miesiące mam zwyczaj prezentować swoje najnowsze nabytki do biblioteczki, tak też, będę wrzucał taki zbiorczy post z przeczytanymi książkami. Jak kogoś któraś z nich szczególnie zaciekawi, to może mnie "szturchnąć", wówczas pewnie się zbiorę, by napisać coś szerzej. Spodziewajcie się pierwszego takiego czytelniczego podsumowania przed końcem marca.

Zasadniczo, boleję też nad tym, że od dawna nie napisałem jakiejś bardziej swojej notki. Cóż, mam przygotowanych parę roboczych tekstów (w tym jeden, dość obszerny o kosmologii kreacjonistów Młodej Ziemi). Byłbym bardzo zadowolony, gdyby udało się je w sposób zadowalający wykończyć i tutaj wrzucić. Z pewnością się postaram, ale niestety, ciężko coś sensownego obiecać.

Żeby bardziej się zmotywować do częstszego pisania, zdecydowałem się nareszcie założyć sobie media społecznościowe. Konkretnie Twittera i Minds. Tam będą aktualności, czasami też takie drobne rzeczy, z których niekoniecznie dałoby się zrobić notkę na bloga, ale które uznam za warte podzielenia się. Linki na samym końcu.

Założyłem też Instagrama, ale chwilowo nieaktywny, gdy to się zmieni

Dobrze, po tym nieco przydługim wstępie, przechodzę do właściwego podsumowania. Może i ten rok był ciężki, ale czytelniczo dość udany. Przeczytałem jakoś 121 książek (jeśli dobrze policzyłem), z czego 25 to popularnonaukowe/naukowe. Całkiem niezły wynik, wziąwszy pod uwagę, że nieraz czytanie szło mi nieco opornie.

Reszta to fantastyka/literatura klasyczna, z niewielkim dodatkiem publicystyki i książki podróżniczej. Tyle jeśli chodzi o liczby, teraz kilka hitów i kitów z 2021 roku. Kolejność przypadkowa.

10 książkowych hitów 2021

1. Konrad Lewandowski, Trylogia Dalekowschodnia

Wrzucam tutaj całość, bo jakkolwiek na blogu recenzowałem tylko część pierwszą, to po 1. zamierzam krótko opisać następne, po 2. mimo, że rozróżniam poziom tychże książek (moim zdaniem najlepszy jest tom 2, Afgański Zeus), to jednak całość jako taka wypada nader dobrze.

Było to moje pierwsze zetknięcie z twórczością legendarnego Przewodasa, o którym panuje opinia internetowego trolla. Poniekąd zasłużona, bo Konrad Lewandowski ma wyraziste poglądy i nie waha się ich wyrażać w aż nadto zdecydowany sposób. Przez co, niezasłużenie moim zdaniem, jego książki bywają omijane. Osobiście, polecam cieszyć się lekturą, nie przejmując się swoją opinią o jego osobie.

Ocena: 8/10



2. Konrad Lewandowski, Diabłu Ogarek. Czarna Wierzba

O ile Trylogię Dalekowschodnią można uznać za coś w rodzaju powieści historycznej, to pierwszy tom trylogii Diabłu Ogarek, jest sarmackim fantasy pełną gębą. Lewandowski dobrze sobie radzi także w tym temacie, w zasadzie, polecałbym tę książkę jako początek przygody z tymże autorem. Mimo, że sam zaczynałem od jego cyklu z Dalekiego Wschodu.

Ocena: 9/10



3. Marion Zimmer Bradley, Rozbitkowie na Darkoverze

Przeczytalem także kolejny tom z Darkoveru (Królowa Burzy), który bardziej przypomina fantasy. Też dobry, ale jednak sam początek (chronologiczny) dziejów Darkoveru wypada według mnie nieco lepiej. Ta książka, to coś raczej w stylu science-fiction (chociaż mocno nietypowego). Jeśli ktoś się zaciekawił odsyłam do szerszej recenzji, którą na szczęście tutaj popełniłem.

Ocena: 9/10



4. H.P. Lovecraft, Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści

Tego chyba przedstawiać nie trzeba. Co prawda, sporą część zawartych w tym zbiorze opowiadań przeczytałem już wcześniej, w innych wydaniach, ale miałem okazję sobie odświeżyć. Części nie znałem, przykładowo opowiadania Kolor z innego świata. Dla wszelkich miłośników grozy, lektura wręcz obowiązkowa.

Ocena: 10/10



5. Robert E. Howard, Opowieści o Conanie

Tutaj z kolei, wliczyłem całość tzw. czarnej serii opowiadającej o perypetiach znanego bohatera, którą dostałem w prezencie. Nie jest to lektura z najwyższej półki, ale bardzo wciąga. Jeśli lubicie zręcznie napisane heroic fantasy, to jest to coś dla Was. Kiedyś popełniłem tutaj recenzję Conana Obieżyświata, jednego z tych tomów. Nie odczuwałem potrzeby, by opisywać szerzej pozostałe części, ponieważ wszystkie te opowiadania są w zasadzie na jedno kopyto. Odsyłam zatem do wspomnianej opinii i zachęcam, by Howarda czytać.

Ocena: 8/10


6. Robert Graves, Ja, Klaudiusz oraz Klaudiusz i Messalina

Kapitalna powieść historyczna z dziejów starożytnego Rzymu, pisana w formie pseudoautobiografii cezara Klaudiusza. Graves znakomicie potrafił oddać realia tamtych czasów i miał bardzo lekkie pióro. Opisywałem tutaj Klaudiusza, ale Klaudiusz i Messalina również oceniam bardzo wysoko. Polecam, nawet jeśli ktoś nie jest fanem powieści historycznych, to może mu się ta dylogia spodobać.

Ocena: 10/10



7. red. Andrzej K. Wróblewski, Z powrotem na Ziemię

Najlepsze omówienie bzdur Ericha von Daenikena, jakie miałem okazję czytać. Przy okazji, dobrze propaguje naukową wiedzę z dziedzin historii i archeologii.

Ocena: 9/10



8. Joerg Baberowski, Stalin. Terror absolutny

Nie będę tej pozycji szerzej oceniał, bo nie mam dość dobrej znajomości źródeł. Tym niemniej, z perspektywy zainteresowanego historią laika, muszę uznać tę pozycję za bardzo dobrą. Mało jest o samym Stalinie, bardziej o systemie, stworzonym przez tego zbrodniarza. Warto podkreślić nader obszerną bibliografię, jak również fakt, że autor nie próbował wybielać Lenina. Niestety, nader częstym zabiegiem jest wybielanie tego Lenina, na rzecz zrzucenia na Stalina całej odpowiedzialności za zbrodnie komunizmu radzieckiego. Baberowski dość dobrze uzasadnia, dlaczego sam system był zbrodniczy. Za wadę należy uznać momentami nadmierne podkreślanie, jakim to psychopatą musiał być Stalin. Nie do końca się z tym zgadzam, gdyż komunizm wszędzie przynosił niezbyt dobre skutki, niezależnie, czy była to buddyjska Kambodża, konfucjańskie Chiny, katolicka Kuba, czy prawosławna Rosja. I kto stał na czele określonego komunistycznego rządu. Jest to jednak drobna wada, zasadniczo opracowanie należy uznać za bardzo dobre.

Ocena: 9/10



9. Wojciech Grygiel, Stephena Hawkinga i Rogera Penrose'a spór o rzeczywistość

Nie mogło tu zabraknąć tej pozycji. Uważam, że to znakomity opis koncepcji naukowych dwóch znakomitych fizyków. Grygiel nie stroni od matematyki, ale stara się pisać w sposób zrozumiały dla laika. Książka dobrze opracowana od strony bibliograficznej i w zasadzie, jest to jeden z niewielu przypadków, w których w zasadzie nie mam się do czego przyczepić.

Ocena: 10/10



10. Lee Smolin, Niedokończona rewolucja Einsteina. W poszukiwaniu tego, co leży poza granicami teorii kwantowej

Pierwsze zetknięcie z popularną twórczością Lee Smolina. Świetna książka popularnonaukowa, tłumacząca podejście autora do problemu kwantowej grawitacji. Za wielką zaletę należy uznać uwypuklenie roli filozofii w dociekaniach naukowych.

Ocena: 9/10



Jeśli chodzi o zestaw książek najlepszych (czy też wartych wyróżnienia) z roku minionego, to byłoby na tyle. Przejdźmy zatem do tego, co zdecydowanie odradzam.

2 najgorsze książki roku 2021

1. Tomasz Kosiński, Rodowód Słowian

Totalny gniot, można czytać tylko w celu pośmiania się. Jeśli ktoś jest ciekaw, skąd tak radykalna opinia, odsyłam do szerszej recenzji.

Ocena: 1/10



2. Marina i Sergiej Diaczenko, Kaźń

Nie opisałem dotąd tej pozycji, bo niezbyt lubię opisywać te, których nie zdołałem skończyć. Przeczytałem jednak większość, więc w sumie do tak krótkiego opisu wystarczy. Zasadniczo, muszę tę powieść pochwalić za nader ciekawe pomysły. Mamy podróże między innymi światami, które mogą prowokować do bardzo głębszych przemyśleń. Jednak... Sposób, w jaki jest ta książka napisana, mocno psuje przyjemność z lektury. Niejednokrotnie akcja ciągnie się i ciągnie i zwyczajnie nie wiemy, czy zmierzamy do czegokolwiek sensownego. Nader irytująca jest też główna bohaterka, czytając o niej, miałem wrażenie, że jest nafaszerowana srogimi opiatami.

Tym bardziej odradzam, że jest to książka niereprezentatywna dla dorobku tej pary. W tym roku, sięgnąłem po Warana, tych samych autorów, którego można w zasadzie tylko chwalić. Po Kaźni, można się niepotrzebnie zrazić do dobrych pisarzy.

Ocena: 5/10



Chciałem opisać więcej antyhitów, ale na szczęście, wiele ich nie było. Przynajmniej taka zaleta roku 2021.

Na sam koniec, przyznałbym pewne wyróżnienie. Książkę uważam za zbyt słabą, by uznać ją za hit, ale uznałem, że warto jednak jakoś ją dodatkowo polecić.

Andrzej Pilipiuk, Czerwona Gorączka

Jest to całkiem nieźle napisany zbiór opowiadań, lekkich i nieraz dość zabawnych. Tytułowa Czerwona Gorączka jest zdecydowanie najlepsza, ale inne też ujdą. Uważam, że warto w ten symbliczny sposób bardziej wypromować ten zbiór, bo wypada o niebo lepiej, niż opowieści o Jakubie Wędrowyczu z których Pilipiuk jest najbardziej znany.

Ocena: 6/10


Cóż, to byłoby na tyle. Bardzo dziękuję, jeśli ktoś dotrwał do końca i obiecuję, że będę pisać częściej.

Założyłem Twittera.

Jak również Minds, jak ktoś nie lubi.


6 komentarzy:

  1. Cieszę się, ze jednak wróciłeś. Będzie z kim pogadać o książkach pop nauk ;)

    Sama od dłuższego czasu myślę o przeniesieniu się na własną domenę. Nawet nie tyle z niechęci do big techu, co zwyczajnie dlatego, że blogspot coraz mniej mi odpowiada i ma coraz mniejsze możliwości. Powstrzymuje mnie głownie to, że kompletnie nie umiem w stawianie stron i inne internetowe mambo jumbo, a i budżet mam na tyle napięty, że kilka dyszek miesięcznie na było nie było fanaberię sprawia, że moja wewnętrzna cebula się marszczy.

    I czekam na tekst o kreacjonistach, bardzo lubię Twoje notki o pseudonauce ;) No i czekam na inaugurację Twojego konta na insta, sama teraz udzielam się więcej na insta niż na blogu.

    Co do Diaczenków, to sama mam "Warana" na półce i spogląda na mnie z wyrzutem ^^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że ktoś przeczytał, sam lubię gadać o popularnonaukowych.

      Z tego, co wiem, to jest problem wielu osób - blogspot nie do końca im pasuje, ale nie do końca wiedzą jak się przenieść na własną domenę. Ja sam myślę o githubie - github pages są za darmo, to wielka zachęta :P. Technicznie bym akurat ogarnął, ale nieco z tym roboty i trochę nie do końca mi się chce. Blogspot jest jednak dość wygodny.

      O, to postaram się bardziej zmobilizować. Jest z tym nieco roboty niestety, bo nawet zwykłe recki książek staram się nie pisać na odwal się, toteż i w przypadku jakiegoś szerszego tekstu robi się tego sporo, a czasu nie zawsze mam w nadmiarze.

      Z Diaczenków podobno dobry jest też "Miedziany król". Więcej, przyznaję, że nie kojarzę, poza tą "Kaźnią", której jednak bym nie polecał, chyba, że ktoś lubi takie wolne powieści. Ja czasem lubię, ale i do mnie nie trafiło :(.

      Usuń
    2. PS. Co do Insta, to nawet próbowałem założyć konto, ale Instagram jakoś mnie nie przyjął - każe podać numer telefonu, by mieć dostęp do własnego konta. Jak się z tym uporam, to będzie.

      Usuń
    3. Nie pamiętam jak to było jak sama zakładałam konto, ale ostatnio była fala przejęć kont na insta, więc możliwe że teraz standardowo chcą numer do weryfikacji dwuetapowej🤔

      Usuń
  2. > czy w ogóle jest sens wrzucać jeszcze taką notkę<

    Sam zrobię jeszcze później, choć robię je nieco inaczej - staram się ocenić rynek w danym roku i doszedłem do wniosku, że styczeń, luty czy marzec, to za wcześnie, wszak jeszcze sam nie wszystko przeczytałem. Przyznam, że najchętniej rok poprzedni oceniałbym w grudniu :D

    "Kaźń" zdecydowanie należy do słabszych dzieł Diaczenków, ale jest zupełnie strawna. Mój prywatny ranking powieści Diaczenków:
    1. Waran.
    2. Czas wiedźm.
    3. Miedziany król ex aequo Vita nostra.

    Ale jeszcze parę ich książek leży na kupce wstydu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłoby dobre.

      Jak napisałem, pomysły fajne, ale niestety, sposób pisania, czy pani Irena Chmiel nie pozwoliły mi dobrnąć do końca. Ale pewnie będzie drugie podejście. Tym niemniej, gdybym nie kojarzył w ogóle Diaczenków, to mógłbym się odbić. Czekam w każdym razie na notkę oceniającą rok poprzedni :P.

      Usuń