Dzisiaj coś nietypowego, mianowicie, o książce Nicholasa Crane'a - Clear Waters
Rising. Jest to książka dotycząca trekkingu, ale dotykająca też znacznie głębszych spraw. Chociażby wytrwałości, trwania przy postanowieniach, mimo przeciwności, radzeniu sobie z tęsknotą za rodziną. Wszystko w obliczu gór, bo o nich właśnie książka Crane'a traktuje. O tej, jak ją określił "ostatniej dziczy Europy".
Każdy, kto chodził dalej, niż do Morskiego Oka, doskonale wie, że góry potrafią być groźne i nie wybaczają błędów. Samotność w ich obliczu, potrafi przerażać. Chociaż, ofiarowuje też bardzo wiele. Niektórzy tego nie zrozumieją.
Zapewne nie zrozumie każdy, kto nie szedł przez cały dzień grzbietem, widząc, jak chmury przewalają się pod stopami. Nie zobaczy jak dobrze smakuje prosty posiłek w namiocie, po całodziennym wysiłku i nie wstanie rano, by zobaczyć, jak słońce rozprasza poranną mgłę.
Tego właśnie tyczy się książka Nicholasa Crane'a - zarówno zachwytu i nie mających sobie równych wrażeń, jak i całej obecnej w górach grozy. Dodatkowo, wzmocnionej długodystansową wędrówką.
Jaką dokładnie, to zaraz wyjaśnimy sobie szczegółowo. Najpierw jednak, warto wspomnieć, kim jest Nicholas Crane. Ten Brytyjczyk, nie jest w końcu specjalnie znany w naszym grajdołku nad Wisłą. Zatem, krótko o autorze.