Trochę ciężko mi tę książkę oceniać. Z jednej strony, doceniam nowe publikacje w temacie krucjat. Wokół tego tematu, krąży tyle bzdur, że każda książka, która w jakiś sposób je prostuje, na pewno zasługuje na pochwałę.
Natomiast, cóż... Miałem od początku obawy (z racji wydawnictwa, które to wydało), że mogę się spotkać z przesadą w drugą stronę, jakimś nadmiernym wybielaniem krzyżowców.
Obejrzałem jednak ze dwa wywiady z autorem - wydawał się całkiem w porządku, dość jasno wytłumaczył swoje intencje. Na koniec posta, podrzucę linka do jednego z nich - może komuś pomoże, gdyby po lekturze tej opinii nie był pewien, czy chce mu się wydawać na to swoje pieniądze.
Dzięki tym wywiadom, nie byłem rozczarowany - na samym początku, spodziewałem się jednak, bardziej... profesjonalnego podejścia do historii. Ja rozumiem, że książka dla szerokich mas, ale mimo wszystko, na wpół oczekiwałem czegoś bardziej zbliżonego w formie do Fantazmatu Wielkiej Lechii Artura Wójcika. Tymczasem, dostałem de facto publicystykę - styl jest dużo luźniejszy, niż w przypadku normalnej książki historycznej, nawet popularnonaukowej. Nie ma też tak porządnych przypisów, zaledwie spis książek i źródeł, na które autor się powołuje i z których korzystał.
Jednak, pan Ćwir wyjaśnił, że na samym początku, chciał po prostu naskrobać parę artykułów, które prostowałyby kilka mitów, które narosły wokół krucjat. Okazało się, że jest tego tak dużo, że powstała książka. Cóż - jestem w stanie to zrozumieć. Ja bym wolał coś innego, ale niech już będzie. Przynajmniej nie byłem za bardzo rozczarowany.
Na razie tyle, jeśli chodzi o formę. Potem jeszcze nadmienię, co jeszcze uważam, za elementy raczej niepotrzebne, ale na razie, poprzestańmy może na tym i przejdźmy do treści.