niedziela, 27 marca 2022

Raport książkowy, # 12 (Listopad-marzec)

 


Trochę nic tutaj nie publikowałem, zatem i nowych książek przybyło więcej, niż zwykle. Stąd notka nieco długa, ale może kogoś coś zainspiruje, więc zacznijmy. Rozpocznę od stosiku ze zdjęcia powyżej, czyli książek niefantastycznych.
Przybyło 65 pozycji, w tym 19 naukowych/popularnaukowych, 20 książek gatunków różnych oraz 26 książek fantastycznych.

Najpierw może zajmę się literaturą naukową, a potem resztą. Zresztą poniekąd słusznie, zważywszy, że sterta najbardziej po lewej największa.


Idąc od lewej... Ta książka w białej okładce, to znakomita pozycja na temat współczesnej pseudonauki na bardzo wysokich stanowiskach. Mianowicie Cynical Theories. How Activist Scholarship Made Everything about Race, Gender and Identity - and Why This Harms Everybody, Helen Pluckrose i Jamesa Lindsaya. Na pewno chciałbym zrobić recenzję tej książki, mam nadzieję, że się uda. Na razie napiszę, że to poniekąd kontynuacja słynnych Modnych Bzdur Alana Sokala. Autorzy, stosunkowo niedawno dokonali prowokacji, publikując najbardziej absurdalne publikacje w wiodących amerykańskich periodykach z dziedzin nauk społecznych. Ta książka opisuje szerzej tę zarazę jaką jest postmodernizm i jak bardzo szkodzi współczesnym uniwersytetom.

Następnie już nieco mniej przygnębiające książki, starsze, ale wciąż warte przeczytania. Kres ewolucji, Petera Warda oraz Ziemia i życie Marcina Ryszkiewicza, jak słusznie można się domyślać, opowiadają przede wszystkim o paleontologii. Tak na marginesie, chciałbym tutaj podkreślić, że warto czytać Marcina Ryszkiewicza. To nasz rodzimy popularyzator, a powiedziałbym, że w niczym nie ustępuje takiego Jonathanowi Weinerowi.

Weinerowi, który napisał bardzo dobrą książkę - Dziób Zięby. Głównie dlatego skusiłem się na jego Czas, Miłość, Pamięć. To też pozycja z dziedziny biologii, ale prawdę mówiąc, nie wiem na jak dobrym jest poziomie. Znając autora, całkiem  w porządku.

Nie czytałem jeszcze książki Donalda Goldsmitha, Największa pomyłka Einsteina? Stała kosmologiczna i inne niewiadome w fizyce wszechświata. Swego czasu była oceniana jako bardzo dobra, ale została jednak wydana w 1998. Od tego czasu kosmologia zrobiła jednak spore postępy, stąd byłbym jednak ostrożny w poleceniu. Jak przeczytam, to dam znać, co sądzę.

Końca Czasu, Juliana Barboura jeszcze nie doczytałem. To bardzo oryginalny badacz, z bardzo niestandardowymi pomysłami. Książka napisana porządnie i już teraz mogę powiedzieć, że na pewno przeczytać warto.

106 numer czasopisma Arcana, w sumie wylądował tutaj siłą rozpędu. Tym niemniej, to bardzo dobry periodyk i wart polecenia, więc polecam :D. Zwłaszcza dyskusję na temat współczesnej "chłopomanii".

Pseudonauka i pseudouczeni, Martina Gardnera to już ramotka, ostatnie amerykańskie wydanie wyszło w 1955. Zestarzała się jednak bardzo dobrze, Recenzja właśnie się pisze, do dokończenia.

Jedną książkę Carla Rovelliego już tutaj polecałem. Tajemnica czasu, wydaje się być na podobnym poziomie, więc na pewno warto przeczytać.

Kolejną pozycją od CC Press jest Niedomknięty bilans Wszechświata Tadeusza Pabjana. Opowiada o ciemnej materii i energii. Na razie tylko przeglądałem, ale wydaje się całkiem dobra.


Nauki przyrodnicze zamykają dwie książki Lisy Randall, Ciemna materia i dinozaury oraz Ukryte wymiary wszechświata.

Również zachęcam do przeczytania, chociaż niestety widziałem już lepsze popularnonaukowe.


Przechodząc do dziedziny historii... Religii dawnych Słowian, Dariusza Andrzeja Sikorskiego, jeszcze nie przeczytałem. Na pewno jednak warto, autor jest specjalistą w tym temacie. Poza tym, ja jestem dodatkowo zachęcony tym, że bardzo nie lubi tej książki Witold Jabłoński.

Następnie, dwa tomy z trzech Historii wypraw krzyżowych i frankijskiego królestwa Jerozolimy, Rene'a Grousseta. Te książki uchodzą za kontrowersyjne, ale napisane są dobrze i mimo wszystko stanowią pewną klasykę, jeśli chodzi o literaturę na temat historii krucjat. Ja bym jednak polecił.


Na koniec, cztery pozycje z historii bardziej współczesnej. Lenin, Roberta Conquesta, jest już nader wiekową biografią wodza rewolucji. Jednak, wydaje mi się,  żekażdy kto trochę się interesuje historią XX wieku, powinien jednak Conquesta znać, stąd gdy miałem okazję kupiłem.

Polecam bardzo drugą pozycję. Lenin. Wynalazca totalitaryzmu, Stephane'a Courtois, skupia się na ideologii rewolucjonisty, wykazując, jak bardzo bezzasadne jest wybielanie Lenina na tle Stalina. Warto sięgnąć, tym bardziej, że napisane jest bardzo dobrym językiem.

Dobrze pisze też profesor Jakub Polit, którego autorstwa są dwie następne książki. Smutny kontynent, to zbiór artykułów na temat historii Azji Wschodniej. Bardzo polecam, bo to jedna z nielicznych pozycji w języku polskim, poruszająca te mniej u nas znane dzieje (jak np. rzeź Nankinu). Japońska polityka zagraniczna. 1895-1945 już mniejszej ilości ludzi przypadnie do gustu, z uwagi na dość drobiazgowy styl, ale ja akurat doceniłem.

Jeśli chodzi o książki typowo popularnonaukowe, to byłoby na tyle, przejdźmy może do innych.

Na początek - dwa klasyki. Poezji Horacego przedstawiać nikomu nie trzeba, raczej każdy miał w szkole. Od dawna się zbierałem, by sobie kupić jakiś zbiorek, więc nareszcie mam.

Woltera też od dawna byłem ciekaw. Jednak, szczerze mówiąc, bardziej zmobilizował mnie do kupna jego Powiastek filozoficznych Przewodas, na jednym ze swoich nagrań, dowodząc, że Lem czerpał od Woltera. Książka dobra, ma o tyle zaletę, że można czytać sobie pojedyńcze opowiastki, a nie od razu całość.


Francuskie samobójstwo Erica Zemmoura, chciałem przeczytać od października. Tak długo się zbierałem, żeby sprowadzić sobie zza granicy, że doczekałem się polskiego przekładu.

Dyktatura, Carla Schmitta, to klasyka myśli politycznej. Tylko przejrzałem, momentami bardzo ciężka w lekturze.

Nowy humanizm. W stronę nowego wspaniałego świata bez ideologii, jest książką publicystyczno-filozoficzną. Prawdopodobnie bym jej nie kupił, gdyby nie osoba autora. Jacek Tabisz, to wieloletni prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Człowiek niekoniecznie bliski mi w poglądach, ale potrafiący jednak myśleć niezależnie. Mam raczej dobre wrażenia po lekturze, chociaż mnóstwo uwag.

Następnie, trzy pozycje publicystyczne z kręgu prawicowego, które jednak są mocno zróżnicowane.

Śmierć Zachodu, Patricka Buchanana, jest jedną z najlepiej napisanych książek tego typu, jaką miałem okazję czytać. Naprawdę, autor stara się przedstawiać swój punkt widzenia na zimno, bez wpadania w jakieś filipiki oraz drobiazgowo dokumentować źródłami. Polecałbym każdemu, niezależnie od światopoglądu.

Do widocznych książek Rafała Ziemkiewicza, mam już zdecydowanie mniej pozytywny stosunek. Prawdę mówiąc, spodziewałem się jednak czegoś gorszego. Autor ma nieco trafnych spostrzeżeń, ale powiem tak - sformułowanie "ziemkiewiczowski risercz" nie wzięło się jednak znikąd. Przy czym, muszę zaznaczyć, że Michnikowszczyzna, jest dużo lepsza, niż Strollowana rewolucja. Zapewne trochę się nad tymi książkami tutaj poznęcam, bo jest nad czym.

Pamięć nieulotna to wspomnienia Edwarda Snowdena, człowieka którego bardzo podziwiam. Jeszcze nie czytałem, więc trudno mi się wypowiedzieć, jak Snowden pisze.

Wyzwolenie zwierząt Petera Singera czeka na swoją kolej. Dawno chciałem tę książkę przeczytać, bo to jedna z ważniejszych w dorobku Singera, przy tym swoista Biblia wielu aktywistów. Cóż - jak już skończę, nie omieszkam podzielić się opinią.

Na pewno poleciłbym jednak Josepha de Maistre, Rozważania o rewolucji, suwerenności i konstytucji politycznej. Stare, ale cóż, klasyka konserwatywnej myśli. Warto znać, niezależnie, czy się lubi, czy nie.

Siedem typów ateizmu niedawno tutaj omawiałem, toteż ograniczę się do bardzo krótkiej zachęty do przeczytania.

Natomiast, polecałbym również Sojusz ekstremów w dobie globalizacji Adama Wielomskiego. Naprawdę ciekawa analiza przedziwnego sojuszu politycznej skrajnej lewicy, a wielkich korporacji. Dostaje się także sporo korwinistom. Ma też swoje mankamenty, ale mimo to całkiem niezła.


Zaczynając od góry, mamy trzy warte przeczytania pozycje z klasycznej francuskiej literatury. Mianowicie, Madame Bovary Flauberta oraz Kwiaty zła i zbiór poezji Charlesa Baudelaire'a. 

Z kolei, Barefoot sisters. Southbound, jest książką podróżniczą, opowiadającą o trekkingu na amerykańskim szlaku Appalachian Trail. Jeszcze nie skończyłem, ale jak na razie oceniam bardzo dobrze.

Mam spore poważanie dla angielskich "poetów Jezior". Przede wszystkim Samuela Coledridge'a, ale lubię również Wordswortha, więc gdy miałem okazję, wziąłem również zbiór jego dzieł.

Rok wśród pingwinów, jest jak wskazuje nazwa, relacją z roku spędzonego przez autora, Lindsaya McCrae na Antarktydzie. Na razie tylko przejrzałem, ale wygląda bardzo dobrze.

Huzarzy są zbiorem opowiadań Jeana Raspaila. Raspail, to Raspail, oczywiście, że polecam.

Cóż, po uporaniu się z całą resztą, przejdę do fantastyki.

Wyjątkowo, w większości są to nówki. Zacznę od prawej, od stosiku w większości z Lovecraftem.


Zbiory opowiadań Zgroza w Dunwich i Przyszła na Sarnath zagłada, zawierają najbardziej flagowe opowiadania Lovecrafta. Jak wspominałem w podsumowaniu zeszłego roku, część z nich czytałem wcześniej, część była dla mnie nowa. Lovecrafta bardzo lubię, więc bardzo zachęcam do nabycia.

Obserwatorzy spoza czasu, jest zbiorem opowiadań Lovecrafta dokończonych przez Augusta Derletha. Jeszcze nie czytałem, toteż nie oceniam. Nie polecam też w ciemno, bo jednak nie jest to "czysty" Loveecraft.

Natomiast, polecam bardzo Koszmary, Kopiec oraz Wyzwanie z innego świata. Te dwa pierwszy tomiki mniej znanych opowiadań Lovecrafta nawet tutaj oceniałem.

Poezje Lovecrafta, też reprezentują bardzo wysoki poziom. Ta cienka książeczka, stanowi dobre uzupełnienie bardziej znanych Nemesis i innych utworów poetyckich, wydanych przez Vesper.

Jako swoisty dodatek do Lovecrafta służy zbiór opowiadań Josepha Sheridana le Fanu, jednego z twórców wiktoriańskiej powieści grozy. Mi akurat się bardzo podobały, ale lubię taką dawną literaturę.

Nie paliłem się do czytania tetralogii Johna Gwynne'a. Ale była przecena, każdy tom kosztował niecałe 15 złotych za sztukę. Zatem się skusiłem.

Natomiast, skusiłem się przy okazji tego, że kupowałem Wszystko pochłonie morze Magdaleny Kubasiewicz oraz Czerwonego Lotosu Arkadego Saulskiego. Głodna Wyobraźnia polecała, toteż brałem.

Z kolei W poszukiwaniu króla, jest powieścią fantasy w której jako bohaterowie występują Inklingowie, w tym oczywiście Tolkien. W związku z tym, oczywiście tej książki poszukałem.


Razem z Kubasiewicz, Saulskim i Gwynne'm uzupełniłem też swoją kolekcję z Uczty Wyobraźni Maga o Matkę Edenu Chrisa Becketta.


Następnie większość pentalogii  Trillium, napisanej przez trzy autorki, które bardzo cenię - Andre Norton, Julian May i Marion Zimmer Bradley.

Czterdzieści i cztery Piskorskiego jest kontynuacją recenzowanej tu niegdyś Zadry. Nie czytałem, ale to Piskorski - na pewno znakomite.


Forteca w źrenicy czasu Cherryh jest pierwszym tomem cyklu Fortece tejże autorki. Lubię Cherryh, toteż chętnie sprawdzę.

Abraham Lincoln. Łowca wampirów, Grahame'a Smitha był podstawą do filmu o takim tytule. Film był tak głupi, że aż śmieszny, bardzo polecam obejrzeć. Ubogaci was niesamowicie... Jestem ciekaw, na ile ubogaci mnie ta książka :D.

Stonehenge. Zagłada Atlantydy, jest autorstwa autorów mi nieznanych. Ale wziąłem, by mieć darmową przesyłkę, zobaczymy, co tam możemy mieć.

Abrahama Merrita bardzo cenię, toteż jak dowiedziałem się, że są wznowienia jego dwóch książek, to planowałem kupić. W końcu się udało. Teraz czytam Księżycową Studnię i muszę powiedzieć, że świetna. Stalowego monstrum jeszcze nie czytałem.

Na ostatek, nareszcie kupiłem sobie Poklatkową rewolucję Wattsa. Bardzo dobra, czytałem już wcześniej, bo mój ojciec ma.

Cóż, to byłoby na tyle. Jeśli kogoś bardzo ciekawi jakaś pozycja, to może napisać, to bardziej się zmobilizuje do naskrobania notki na temat.

4 komentarze:

  1. >Nie paliłem się do czytania trylogii Johna Gwynne'a<

    To tetralogia, brakuje Ci t. IV: "Gniew".

    A "Trillium" to nawet pentalogia, brakuje Ci "Pani Trillium" autorstwa Marion Zimmer Bradley i Elisabeth Waters, ostatni tom (Julian May "Sky Trillium") nie wyszedł po polsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A fakt, tetralogia. Sorry, napisałem z przyzwyczajenia trylogia, wiedziałem, że jest tom IV. Natomiast, nie miałem pojęcia, że jest nieprzetłumaczony tom Trillium, na "Panią" poluję.

      Usuń
  2. O, sama nabyłam "Kres ewolucji", chociaż jeszcze go nie przeczytałam. I czekam na opinię o Ryszkiewiczu, czy nie za mocno się zestarzał aby, bo może tez go sobie dopiszę do listy (wcześniej albo mi umknął, albo opis z okładki nie okazał się wystarczająco interesujący).

    "Religie dawnych Słowian" też kiedyś nabyłam siła rozpędu (robiłam zakupy w księgarni wydawcy i akurat były w promocji za jakieś 8zł czy coś koło tego) ale ich nie czytałam. Po prawdzie to leżą nieco poza moim kręgiem zainteresowań, ale jakbyś wrzucił jakąś opinię, to bym chociaż wiedziała, czy to dobrze wydane 8 zł :P

    O "Wyzwoleniu zwierząt" kiedyś sobie już krótko rozmawialiśmy ;) Czekam więc na Twoją opinię.

    "Rok wśród pingwinów" mam od jakiegoś czasu na liście (i na półce na Legimi). Ale jak dotąd docierają do mnie dość skrajne opinie o tej książce, więc nie śpieszy mi się.

    Co do Kubasiewicz, to mam stosunek ambiwalentny. Debiut mi do gustu nie przypadł, ale czytane tu i ówdzie opowiadania bywały dobre i bardzo dobre. "Morza" akurat nie czytałam, ale jej najnowsza powieść ("Kołysanka dla czarownicy", niedawno wrzucałam recenzję) to całkiem fajne rozrywkowe urban fantasy, jako takie mogę szczerze polecić.

    "Czterdzieści i cztery" jest świetne (wielkie insektoidy na zawsze w moim serduszku <3)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryszkiewicza czytałem jak dotąd "Mieszkańców światów alternatywnych" i majaczy mi się, że coś jeszcze. Wspominam dobrze, choć było leciwe. Tej książki sam jestem ciekaw, jak przeczytam to coś napiszę.

      To prośba raczej do Pawła, niż do mnie. Jasne, mogę napisać recenzję, ale nie jestem wielkim znawcą wczesnego średniowiecza, więc miarodajne do końca to nie będzie. Tym niemniej okej, coś tam naskrobię, zapewne w krótszej formie. Na razie, mogę powiedzieć, że czytałem kilka tekstów profesora Sikorskiego i wydają się bardzo dobre, jego dorobek też robi wrażenie, więc raczej obstawiałbym sensownie wydane 8 złotych :P.

      Mi też jakoś bardzo nie, ale jak dostałem, to chętnie przeczytam.

      Natomiast Kubasiewicz kupiłem, ze względu na to, że ta powieść wygląda mi na taką w nieco baśniowym stylu. Stosunkowo mało jest takiej fantastyki, a lubię. Czytałem tę Twoją recenzję "Kołysanki" i dzięki temu sądzę, że raczej dobrze trafiłem ;).

      Usuń