Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trylogia Magicznych Wichrów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trylogia Magicznych Wichrów. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 10 stycznia 2019

Mercedes Lackey, Wiatr Furii

Po średnio udanej drugiej części Trylogii Magicznych Wichrów - Wietrze Zmian,
autorstwa amerykańskiej autorki Mercedes Lackey, pora zabrać się za tom trzeci.
Jeśli nie czytaliście recenzji poprzednich części tej całkiem udanej sagi, zapraszam do lektury pierwszej. Wówczas łatwiej zdecydujecie, czy chcecie w ogóle zabierać się za następne. Tam też znajdziecie bardziej rozszerzone opisanie realiów tamtego świata.
Tutaj tylko wspomnę, że ta Trylogia jest częścią znacznie szerszego cyklu o Valdemarze, obejmującego wiele lat. Poszczególne podcykle można spokojnie czytać osobno, choć lepiej może jednak po kolei.

Tyle, jeśli chodzi o wstęp.Odnośnie samej treści, od razu powiem, że Wiatr Furii podobał mi się znacznie bardziej, niż Wiatr Zmian. Powiedziałbym, że nawet trzyma poziom pierwszego tomu. Chociaż tutaj zaznaczę, że niektóre rzeczy mniej mi pasowały. Zacznijmy może od pozytywów. Oraz, rzecz jasna nakreślenia jakiegoś, gdzie i kiedy książka nas zabiera.

środa, 9 stycznia 2019

Mercedes Lackey, Wiatr Zmian

Nie tak dawno, publikowałem tutaj swoją opinię na temat pierwszego tomu trylogii amerykańskiej autorki Mercedes Lackey - Wiatr Przeznaczenia. Bardzo mi się podobała, bo ta pani zaczęła faktycznie dobrze. Logiczną konsekwencją, było zatem sięgnięcie po następny tom Trylogii Magicznych Wichrów. Przypominam, że jest fragment znacznie szerszego cyklu o Valdemarze, poszczególne podcykle składające się na niego, można jednak spokojnie czytać sobie osobno. Chociaż pewnie byłoby lepiej po kolei.

O ile Wiatr Przeznaczenia bardzo przypadł mi do gustu (chociażby przez główną bohaterkę, większość czasu jednak myślała bardzo racjonalnie - co nie zawsze jest takie częste), to już Wiatr Zmian nieco mniej.
Nadal uważam, że jest to dobra książka, ale tym niemniej, niestety ustępuje poprzedniej (jak i następnej).
Zaraz wytłumaczę dokładniej skąd taka opinia, ale w tym miejscu muszę ostrzec, że pojawią się drobne spoilery, co do treści książki poprzedniej, jak i tej. Jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy, to polecam przeczytać najpierw tom pierwszy. Chociaż zbyt wiele to nie zdradzę, więc jeśli ktoś aż tak się nie przejmuje, zapraszam do lektury.
W przypadku, gdyby to uniwersum było dla was obce, zapraszam do zaznajomienia się z poprzednią częścią.

czwartek, 6 grudnia 2018

Mercedes Lackey, Wiatr Przeznaczenia

Czasem bywa tak, że całkiem przypadkiem, trafiamy na coś, czym jesteśmy szczerze zachwyceni. Tym razem właśnie o takim przypadku.
Wśród młodszych czytelników, z pewnością nie jest zbyt popularna pewna
amerykańska pisarka, Mercedes Lackey. W zasadzie, nic dziwnego. Jej książki wydawał Zysk i S-ka w latach 90tych, a od tego czasu, wznowień nie było. A szkoda, bo ta pani, naprawdę dobrze pisze.
Czerpie zresztą z najlepszych wzorców. Mianowicie jak sama przyznała, od dawna inspiracją była dla niej Andre Norton, mistrzyni czarownic oraz Marion Zimmer Bradley, której chyba przedstawiać nie trzeba.
Na jej książkę (całkiem własną), trafiłem przypadkiem. Szukałem czegoś na Allegro i zetknąłem, co też tam jeszcze mają. Przyznaję, że mocno wtedy popłynąłem (o czym jeszcze będzie w raporcie książkowym). W każdym razie, wśród oferowanych pozycji, zobaczyłem tę jedną tej autorki - Wiatr Przeznaczenia.
Nazwisko wydawało mi się znajome, po chwili przypomniałem sobie skąd. To właśnie Mercedes Lackey , jako trzecia, była autorką świetnej powieści, w Polsce niestety nie wydanej, mianowicie Tiger Burning Bright. Książka naprawdę dobra i mam nadzieję, że do końca grudnia, wrzucę tu recenzję.W każdym razie, już wiedziałem, że autorka dobra. Po szybkich poszukiwaniach, odkryłem, że to pierwszy tom trzyczęściowej serii, więc kupiłem.
I nie żałuję. Ta książka jest warta znacznie więcej, niż zapłaciłem. Jednak, po kolei.