Tyle jeśli chodzi o nowości. Powrót zaczynam krótką recenzją, jak mi się zdaje, dość zapomnianej powieści grozy z początku XX wieku. Autor, Stefan Grabiński, zwany jest czasem "polskim Lovecraftem". Dlatego, bardzo się zaciekawiłem jego twórczością, z uwagi na to, że darzę wielką estymą pisarstwo "samotnika z Providence". Jak to jednak często bywa z takimi porównaniami, po zderzeniu z rzeczywistością, wychodzi, że są dość przesadne, o czym zaraz.
Zacząłem od tej pozycji z dorobku Grabińskiego, z uwagi na tytułowego Bafometa. Bardzo mnie interesuje historia zakonu templariuszy, więc od razu wyraz "Bafomet" przyciągnął moją uwagę. Niestety, to tytułowego Bafometa w tej książeczce w zasadzie nie ma. Nie dajcie się zwieść, akcja rozgrywa się w czasach współczesnych autorowi, a związki ze średniowieczem są bardzo odległe.