poniedziałek, 1 lipca 2024

Raport książkowy #19 (listopad-luty)

 


No dobrze, znowu mnie trochę nie było, ale w końcu mogę sobie pozwolić, by wrzucić parę zaległych tekstów. Zacznijmy może od raportu. Jak zwykle, mam nadzieję, że ktoś znajdzie tam coś dla siebie. Przybyły 92 książki, w tym 10 popularnonaukowych, 10 historycznych, 3 tolkienowskie, 2 kryminały, 3 pozostałe. Najwięcej natomiast fantastyki, czyli 64. Obrazu dopełnia jedna powieść sensacyjna.

Zacznijmy może od książek popularnonaukowych.


Idąc od lewej, mamy Szukanie możliwości Kunickiego-Goldfingera. Jest to zbiór tekstów, tyczących się ewolucji, sporządzony przez wybitnego polskiego mikrobiologa. Rzecz jest dosyć wiekowa, bo z czasu transformacji ustrojowej, ale swego czasu cieszyła się pewnym uznaniem. Dlatego, chętnie dorzuciłem do paczki.
Niewczesny pogrzeb Darwina to natomiast zbiór esejów Stephena Jaya Goulda, świetnego (acz niestety już nieżyjącego) paleontologa i popularyzatora nauki. Kiedyś czytałemi wspominam bardzo dobrze, więc jak znalazłem, to chętnie wziąłem. Szczegółowe poglądy Goulda na temat ewolucji, dzisiaj raczej uważane są za błędne przez ogół biologów, ale to jednak zbiór tekstów luźnych, które po części i dzisiaj pozostają aktualne. Warto sięgać, zwłaszcza wobec pewnego renesansu kreacjonizmu nad Wisłą.
Kwark i jaguar, to z kolei zbiór tekstów popularyzatorskich Murraya Gell-Manna, niedawno zmarłego noblisty. Miałem przyjemność czytać niektóre artykuły Gell-Manna o charakterze bardziej naukowym, chętnie się przekonam, jak wypada w tej formie. 


Człowiek. Biografia, to jedna z lepiej ocenianych książek o ewolucji człowieka, pisana przez specjalistę w tej dziedzinie. Przyznam, że moja wiedza na temat powstawania człowieka ma sporo braków, dlatego tym chętniej kupiłem. Na pierwszy rzut oka bardziej mi pasuje styl Fransa de Waala, ale zobaczymy.
Jak czytelnicy bloga wiedzą, dosyć cenię pisarstwo księdza Michała Hellera, mimo, że nie zawsze się zgadzam. Tutaj książka o pracy naukowej Kopernika, bardziej z historii astronomii. Nie czytałem, ale Hellera generalnie polecam, pisze dość rzetelnie.
Mała książka o Wielkim Wybuchu Tony'ego Rothmana została wydana przez Prószyńskiego, który raczej rzadko wypuszcza syf, dlatego się skusiłem. Jak wyszło to zobaczę.


Również Michała Hellera Nauka i teologia niekoniecznie na jednej planecie. Jeszcze nie czytałem, przyznam, że podchodzę z dystansem do tych książek Hellera, gdzie nie skupia się on jednak bardzie na fizyce, czy astronomii. Tym niemniej jednak Heller, więc pewnie przeczytam.
Druga pozycja to natomiast, niestety niewydana w Polsce książka Kennetha Millera Finding Darwin's God. Miller, sam praktykujący katolik, jest zarazem biologiem i przekonująco rozprawia się z rojeniami kreacjonistów. Jednocześnie, ze zrozumiałych względów, nie ma tam atakowania wiary w Boga jako takiej, co w polemice z szurami może być dość cenne.


Dwie następne zaś nie łączy za wiele poza tematyką. Po lewej, mamy Atlas Pająków Przemysława Malgraba. Autor nie ma żadnego wykształcenia kierunkowego w dziedzinie nauk przyrodniczych, czy nawet jakoś tam pokrewnych. Ma natomiast sporą wiedzę praktyczną, jeśli chodzi o hodowanie pająków. Zatem, sporo miejsca przy opisie każdego gatunku poświęca na przedstawienie warunków, w jakich dany pająk powinien być trzymany. Cóż, z tego względu może nie jest to najlepsza pozycja jeśli chodzi o jakąś wiedzę przyrodniczą, ale książek o tej tematyce jest jednak mało. Dlatego mi się jednak podobała, dodatkowy atut stanowią ładne zdjęcia.
Natomiast, Marek Żabka jest arachnologiem, stąd jego książka o biologii pająków jest pisana z wyraźną znajomością tematu. Na minus należy policzyć głupawe poczucie humoru. Chyba miało być śmiesznie, a wyszło tak sobie. Poza tymi fragmentami, czytało się jednak całkiem nieźle.

Jeśli chodzi o nauki przyrodnicze, to byłoby na tyle przejdźmy zatem do historii.


Wlazłem na stronę wydawnictwa Avalon, by wziąć biografię Henryka Sandomierskiego (jedynego polskiego księcia, który udał się na krucjatę do Ziemi Świętej) jak również Leszka Białego i jego brata.

Jak już tam jednak wlazłem, to wpadły jeszcze biografie Haralda Pięknowłosego, Bolesława Wysokiego oraz Henryka Białego. Najbardziej rozczarowuje ta Bolesława Wysokiego, to bardziej broszura, niż pełnoprawna książka. Za to napisana przynajmniej przez dobrego polskiego mediewistę.



Książka Tomasza Pełecha to też w zasadzie broszurka, ale tego się spodziewałem. Jak wskazuje nazwa, opisuje historyczne zdobycie Jerozolimy podczas I krucjaty. Bardzo ładna książeczka, polecam całą serię.
Dalej w tematyce krucjatowej, Templariusze Dana Jonesa. Dostałem w prezencie, jeszcze nie czytałem, ale miałem już styczność z innymi książkami Jonesa i raczej źle nie było. Mam nadzieję, że nie popłynął i w tym temacie. Na marginesie, jeśli chodzi o templariuszy to polecałbym przede wszystkim Alaina Demurgera.


Chrystianizacja "Młodszej Europy" to zbiór artykułów wydany przez UAM. Jak wskazuje nazwa tyczy się chrystianizacji terenów o Saksonii po Ruś. Niestety, te zbiorówki z UAM są dość trudno dostępne, mimo, że zebrane są tam dzieła wybitnych specjalistów.
Jeszcze natomiast z wydawnictwa Avalon, mamy wydanie poematu Abbona, opisującego atak wikingów na Paryż. Bardzo ładne wydanie, z tekstem łacińskim i polskim tłumaczeniem, zatem się skusiłem.

Można przejść do innych... Meloni. Jestem Giorgia. Biografia premier Włoch, pierwsza w Polsce. Przyznam, że z pewnym zainteresowaniem śledzę europejską scenę polityczną, w tym partię Fratelli di Italia, z jej charyzmatyczną przywódczynią. Dlatego, chętnie kupiłem.
Rzeczy odsłoniete to natomiast zbiór tekstów z wielu lat profesora Jacka Bartyzela. Raczej ciężko ocenić, bo na wiele różnych tematów. Ale chętnie Bartyzela czytuję, więc wziąłem.
Natomiast Rozmowy przekorne, dorwałem w taniej (choć niestety coraz mniej) księgarni Tak Czytam. Skusiłem się głównie ze względu na nieżyjących juz Macieja Parowskiego i Tomasza Pacyńskiego. Ponieważ jest to zbiór wywiadów z pisarzami fantastyki, myślę, że można przejść do tego najliczniejszego segmentu.

Fantastyka.


Zaczynając może od Tolkiena... Upadek Numenoru, jako "nowa" książka Tolkiena, był u mnie zakupem obowiązkowym. Teologia Tolkiena, ks. Stanisława Adamiaka, opowiada, wbrew temu, co możnaby sądzić o treściach chrześcijańskich w jego twórczości, niekoniecznie o przekonaniach religijnych samego Tolkiena. Niekoniecznie się zgadzam z tym, co tam autor pisze, ale napisana całkiem w porządku i zwięzła, więc w sumie czytać można.
Natomiast The Real Middle Earth, Briana Batesa, odkupiłem od koleżanki, która chciała się pozbyć. Na razie tylko przejrzałem, ale wydaje się być całkiem sensowna. W skrócie, Bates omawia tam "wieki ciemne" średniowiecza (okres po upadku Imperium Romanum, natomiast przed renesansem karolińskim) i ich możliwy wpływ na pisarstwo Tolkiena.
To byłoby na tyle, przejdźmy do fantastyki prawdziwej.

Lorda Dunsany'ego miałem tylko jak dotąd w cienkim tomiku pod wdzięcznym tytułem Barbarzyńca i Marzyciel, wydanym w systemie słusznie minionym. Zestawiono tam kilka utworów właśnie Lorda Dunsany'ego i Roberta E. Howarda. Obu bardzo cenię, zatem chętnie kupiłem. Czekałem jednak na wydanie czegoś więcej od Lorda Dunsany'ego. Dlatego, od dawna zapowiadane Bogowie Pegany i inne opowieści fantastyczne były zakupem obowiązkowym. Zresztą, czyż można nie skusić się na dzieła człowieka, o którego twórczości napisał wiersz sam H.P. Lovecraft?
Z fantastyki nowszej, to muszę powiedzieć, że słyszałem rozmaite opinie o pisarstwie Bernarda Werbera, który jest uważany za jednego z lepszych francuskich pisarzy science fiction i fantasy. O ile mam pewien sentyment do literatury francuskiej, to z tego względu się do poznawania pisaniny pana Werbera nie spieszyłem. Jednakże, Proroctwo pszczół skusiło mnie swoim opisem. Bo czyż można połączyć podróże w czasie, wymieranie pszczół i templariuszy? Werber uważa, że tak. Jeszcze nie sprawdziłem, czy mu się udało. Aha, warto dodać, że to jedna z nowszych powieści tego autora, więc jeśli coś pójdzie nie tak, nie będzie można tego zrzucić na słaby warsztat początkującego pisarza.

Moj osobisty demon
Davida Bischoffa, to takie comic fantasy. Ot, profesor literatury w ramach żartu wywołuje demona i mu się udaje, przez co pakuje się w liczne tarapaty. Wziąłem, ze względu na pewne zaufanie do tej serii wydawnictwa Alfa z początków lat 90. W sumie jakieś znakomite to nie jest, ale można przeczytać z przyjemnością, czasem też się uśmiechnąć.
Gra o Ferrin to dość znany, ale cieszący się złą sławą efekt wyprawy pisarki powieści obyczajowych w krainę fantasy. Dobrze, powiem to wprost - chciałem się przekonać, czy to rzeczywiście jest taki gniot, jak niektórzy mówią. Cóż... W zasadzie to tak. Wyobraźcie sobie, że ktoś średnio sobie radzi z pisaniem, ma po prostu słaby warsztat, a dodatkowo słabo sobie radzi z realiami. Czasami jest zabawnie, ale mam wrażenie, że jednak nie o taki humor pani Michalak chodziło. Jeśli chcecie, to mogę machnąć dłuższą analizę, z obszernymi cytatami. To byłoby potrzebne, bo standardowa notka, pewnie by nie oddała w pełni sprawiedliwości tej książce.
Na dole zaś efekt wyprawy do znajomego antykwariatu. Moherfucker Dębskiego jest drugim tomem tetralogii, co zauważyłem dopiero po dłuższym czasie, w trakcie lektury. Nie jest to najlepsze, oględnie mówiąc, ale na tyle dobre, że dopadłem gdzieś tom pierwszy. Trzeci i czwarty też kiedyś przeczytam, jak dostanę. Warto docenić mimo wszystko autora za kreację głównego bohatera. Jest to homoseksualista, ale dość nietypowy, bo twardy facet ze służb. Da się czytać z niejaką przyjemnością, mimo antyklerykalizmu autora.
Brama wygnania, dorzucona w ramach kolekcjonowania cyklu Morgaine C.J. Cherryh. Opisywałem nawet tutaj tom pierwszy. Wypadł całkiem nieźle, więc chętnie przeczytam następne.


Ostatnie lato Wandalów Jakuba Urbańczyka, jest, na ile dobrze zrozumiałem to co napisano na okładce, czymś w rodzaju slavic fantasy, za panowania legendarnego księcia Kraka i jego córki Wandy. Przy czym elementów nadprzyrodzonych ma być chyba mało. Cóż, chętnie przeczytam, mimo, że w tym gatunku wychodzi sporo książek słabej jakości.
Tomasz Kołodziejczak zrobił na mnie dobre wrażenie swoją Czerwoną Mgłą, więc w końcu zamówiłem jego zbiór opowiadań pod tytułem Skaza na niebie. Ciężko ocenić, niektóre znakomite, niektóre najwyżej takie sobie. Jednak, bez wątpienia wyobraźni Kołodziejczakowi nie brakuje.
Zmrok jest parodią Zmierzchu Stephanie Meyer. Pamiętam, jak twórczość tej pani była niezwykle wręcz popularna, zatem tym chętniej sięgnąłem. Powiem tak... Wiele z tego, co złe w tej książce zostało jeszcze wyolbrzymione. Ma swoje momenty, jak ktoś zna oryginał i chce się trochę pośmiać, to polecam.


Trylogię Zniszczonej Ziemii Jonathana Wylie, dorzuciłem na dopchnięcie paczki. Przyznaję, że nazwisko niewiele mi mówiło, ale Amber ongiś wydawał bardzo dobrą fantastykę, więc wziąłem. Zobaczę, czy się nie przejechałem...


Następne cztery książki, to efekt uzupełniania braków. Podróż "Mrocznego Księżyca" kupiona dlatego, że już wcześniej miałem Szklane smoki tego samego autora, będące częścią drugą. Ciężko zaczynać jednak od drugiej...
Król magii Lva Grossmana, to tom drugi trylogii Fillory. Czytałem z przyjemnością pierwszy, Czarodzieje. Powiedziałbym, że to nieco dojrzalsza wersja Harry'ego Pottera.
Król Mieczy zaś, to trzeci tom cyklu Corum Michaela Moorcocka (niestety też ostatni wydany w Polsce). Niektórzy twierdzą, że Corum jest nawet lepszy od najbardziej znanego cyklu Moorcocka, czyli Elryka z Melnibone, który to Elryk znalazł się nawet w kanonie fantasy Andrzeja Sapkowskiego. Nie wypowiem się, ponieważ jeszcze Elryka nie czytałem, ale mogę potwierdzić, że Corum jest dobry. To takie fantasy w starym stylu, acz zarazem dość niestandardowe, bo pisane z punktu widzenia elfa, nie człowieka. Cóż, skoro Zysk łaskawie wznowił nie tak dawno Elryka, to może i ktoś w końcu wznowi Coruma, najlepiej jeszcze dorzucając te brakujące części. Na razie, po polsku mamy niestety tylko stare wydania z Amberu.
Natomiast Magia przeciw prawu. Magioso to pierwszy tom dylogii autorstwa duetu ukraińskich pisarzy, którzy to kryją się pod pseudonimem Henry Lion Oldi. Zacząłem czytać ongiś tom drugi, Magent, ale dość szybko się zorientowałem, że to nie ma sensu bez pierwszego i przerwałem. Jednak, bardzo ciekawe to było, takie połączenie fantasy i realiów dawnej Rosji. Zresztą ci dwaj panowie generalnie piszą dobrze, więc raczej warto.


Cykl arturiański Stephena Lawheada czytałem jeszcze w liceum. Niewiele pamiętam, poza tym, że nie był taki zły. Bardzo lubię literaturę arturiańską, więc uzupełniłem. Pozostaje jeszcze się zaopatrzyć w dwa ostatnie tomy.


Nieco zaciekawiony twórczością solową Lina Cartera (jak dotąd znałem go jedynie ze wspólnej z L. Sprague de Campem redakcji utworów Howarda) wziąłem Czarnoksiężnika z Lemurii. Takie sobie, niestety...
Gromowładnego Gilmana to ongiś polecał Paweł na swoim blogu. Zatem, jak sprzedający miał w swojej ofercie, to wziąłem. Mam nadzieję, że się nie zawiodę :P .
Nigdy nie ukrywałem, że cenię sobie twórczość Anny Brzezińskiej, więc w końcu zaopatrzyłem się w jej zbiór opowiadań Wody głębokie jak niebo. Cóż, Brzezińska czasem pisze lepiej, czasem gorzej, ale zasadniczo warto się zapoznać.
Fred Saberhagen, na ile się orientuje, jest dosyć ceniony za granicą, ale niestety w Polsce z jego trylogii Imperium Wschodu wydano tylko tom pierwszy - Spustoszone Ziemie. Kosztowało bardzo mało, więc chętnie przeczytam. Jak się spodoba, to pewnie trzeba będzie po angielsku, bo niestety Saberhagena niewiele tłumaczono na polski. Nie wyszła na przykład u nas jego seria o sondach Berserk, z którą chętnie bym się kiedyś zapoznał.


Wolfgang Hohlbein jest dość znanym niemieckim pisarzem, ktoś mi też polecał konkretnie Nieśmiertelność. Wieża, stąd wziąłem. Zobaczymy, jak pójdzie.
Reszta, kupiona w ramach zapoznawania się z kanonem  fantasy Sapkowskiego. Odrodzenie Deryni Katherine Kurtz jest bodajże jedyną książką z cyklu Deryni, jakie wyszły u nas. Jeszcze się nie zapoznałem.
Zguba smoków i Smoczy cień Barbary Hambly również kupione dzięki Sapkowskiemu. Na pierwszy rzut oka Zguba wydaje się być w porządku, chętnie się upewnię


Fortecę w Szarym Lodzie J.V. Jones dorzuciłem do koszyka w taniej księgarni. Niestety, to część druga z tetralogii (na domiar złego tylko dwa tomy wyszły w Polsce). Ale autorka raczej dobra, więc pewnie przy okazji dokupię tę część pierwszą.
Z twórczością Marka Oramusa chciałem się od dłuższego czasu zaznajomić, więc przy okazji w tejże księgarni dorzuciłem jego dosyć znany Kankan na wulkanie.
Szukałem tam natomiast klasycznej już powieści science fiction o drapieżnych roślinach, czyli Dnia Tryfidów Wyndhama. Znalazłem, warto było.


W ramach zapoznawania się z pisarstwem Anny Kańtoch, zrobiłem większe zamówienie u jej wydawcy. Plus, okazyjne zakupy w księgarni i Olx.


Trylogia do Domenicu Jordanie jest polecana, więc oczywiście wziąłem. Jeszcze całości nie przeczytałem, ale wydaje mi się, że słusznie.


Miasto w zieleni i błękicie jest z kolei, jeśli dobrze pamiętam debiutancką powieścią Anny Kańtoch. Powiem tak... Jeśli to jest debiut, to chciałbym być takim debiutantem. Czytałem oczywiście lepsze rzeczy, ale jest naprawdę dobrze. Nie pogardziłbym wznowieniem.
Czarne, tej samej autorki, wydaje się być czymś w rodzaju realizmu magicznego. Klimat dwudziestolecia międzywojennego, jest bardzo przeze mnie lubiany, więc mam nadzieję, że mi się spodoba. Zbiera mieszane opinie, ale cóż, czasem zaryzykować można.
Marsa Kosika dorzuciłem do paczki od Powergraphu. Już czytałem jego serię dla młodzieży, uważam, że jest bardzo dobra, zatem chciałem się zapoznać również jego książkami dla dorosłych.


Za kryminałami generalnie nie przepadam, ale uznałem, że może na te dwie książki Anny Kańtoch spoza fantastycznego poletka zrobię wyjątek, z uwagi na atrakcyjną cenę. Przy czym nie jestem pewien, czy Wiara trochę nie podchodzi pod realizm magiczny, ale się przekonam.


Było też większe zamówienie u Rebisu. Zasadniczo, chodziło mi uzupełnienie cyklu Agnieszki Hałas, ale skoro już zamawiałem u Rebisu, to wziąłem również Miasto zwycięstwa oraz Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem nocy Salmana Rushdie'go. Jeszcze nie czytałem, ale Rushdie to Rushdie, raczej warto. Jeśli komuś rzecz jasna odpowiada jego styl, bo jest specyficzny.


No i przyszła kolej na wspomniany cykl Teatr Węży Agnieszki Hałas. Opisywałem na początku roku tom pierwszy. Był wybitny, zatem kupiłem wszystko, czego mi brakowało, a co akurat było na stanie. Niestety, tom trzeci, W mocy wichru jest jak na razie wciąż niedostępny.
Następnie, mamy pakiet od wydawnictwa OdeSFa.



Powroty Pietrasiewicza i Bogaczyka, wydają się być zbiorem fikcji historycznych. Zaciekawiły mnie, więc wziąłem w pakiecie.
Jednakże, chodziło mi przede wszystkim o Córkę Azrai Oksany Usenko. Ujął mnie pomysł na retelling opowieści o syrenie, która staje się dziewczyną. Tutaj mamy sytuację odwrotną. Cóż, nie żałuję, jeszcze coś szerzej się napisze.


Dalej od OdeSFy mamy dwie książki Luizy Dobrzyńskiej. Nic od niej jeszcze nie czytałem, ale wyglądają obiecująco. Poza tym została zaatakowana już dość dawno w sieci przez jednego gościa, za którym nie przepadam, więc poniekąd mnie zachęcił do zapoznania się z tym, co pisuje.
Chciej mnie zawsze Jakuba Turkiewicza było we wspomnianym pakiecie. Był to autor poprzednio mi zupełnie nieznany, zresztą to chyba jego pierwsza książka. Muszę powiedzieć, że zrobiła na mnie znakomite wrażenie. Styl może nie jest jakiś świetny, ale całkiem przyzwoity, a pomysły wręcz znakomite. W tym tygodniu pewnie wleci notka.


Na koniec, prezentuje pisemko, jakie OdeSFa dołącza do większych zamówień. Bardzo ładnie wydane. Powiem tak, jeszcze do nich zajrzę, bo znalazłem tam coś, z czym chętnie bym się zapoznał.


Pakiet powieści Roberta Sawyera dostałem w Tak Czytam. Cóż, niestety Ludzie i Hybrydy to po kolei tom 1 i 2 trylogii Neandertalska paralaksa, natomiast WWW. Wiedza tom drugi trylogii WWW. Oba cykle wydają się być bardzo ciekawymi science fiction, stąd ostatecznie wziąłem, ale upewnię się dopiero, jak dostanę brakujące.


Również z Tak Czytam Pięść Bożeny Walewskiej. Ktoś mi zachwalał, więc zaryzykowałem.
natomiast z antykwariatu Dziecko na niebie Jonathana Carrolla. Nie kosztowało wiele, a Carroll to dobry pisarz. Dodatkowo, w serii Salamandra wychodziło trochę niesztampowej fantastyki, więc uznałem, że warto rzucić okiem.
Psalmodia Michała Krzywickiego to, jak wnosić z opisu fantasy osadzone w realiach dawnych Prus, podczas krzyżackiego podboju. Pomysł wydaje się być ciekawy, dodatkowo Runa raczej wydawała dobre rzeczy, więc kupiłem.


Książki Domagalskiego kupione natomiast dlatego, że Paweł bardzo zachwalał cykl Heimdal tegoż autora. Niestety, tak się składa, że jest on ciężki do dostania, zatem popatrzyłem, co też jeszcze ten Domagalski ma w dorobku i przy okazji wziąłem te dwie książki. Angele Dei, to fantasy, tego jeszcze nie czytałem. Natomiast Osobliwość jest całkiem przyzwoitym sci-fi. Co prawda, Domagalski czasem aż za bardzo stara się nam uzmysłowić, jak to się przygotował, poza tym pisane w sposób, który nie do końca mi odpowiada. Ale może być.


Płomień Magdaleny Salik uchodzi za powieść bardzo dobrą. Jeszcze nie potwierdzam, bo nie zdążyłem przeczytać. Tym niemniej zamierzam, z tego, co o niej czytałem, wypada bardzo dobrze. Z tego powodu, gdy miałem okazję zaopatrzyłem się w Gildię Hordów tejże autorki. Co prawda, jest to książka wcześniejsza, niż Płomień, ale tym ciekawiej będzie sobie porównać.
Braciszkowie niebożątka Tomasza Gnata to kolejny zakup z taniej księgarni. Ktoś mi polecał, że całkiem dobre, a mało znane, zatem wziąłem.
Piotra Goćka kojarzyłem jak dotąd z prasy. Stąd, widząc jego książkę, postanowiłem zobaczyć  jak wypada jako pisarz.


Na Michaela Swanwicka i jego Córkę Żelaznego Smoka i Smoki Babel czaiłem się od dawna. Polecała Moreni, poza tym to jednak Uczta Wyobraźni... Zatem, w końcu jest, mam nadzieję, że szybko przeczytam.
Kości czasu Kathleen Ann Goonan to kolejny nabytek z taniej księgarni. Pomysł wydaje się ciekawy, poza tym mam pewne zaufanie do dawnego Solarisu. Ale jak wyszło, to dopiero sprawdzę.


Trylogia Książę nicości R. Scotta Bakkera ma dobre opinie. Z tego, co kojarzę, chwalił ją nawet Wojciech Zembaty. Zatem jak miałem okazję dostać pierwsze dwa tomy w bardzo dobrym stanie i w dobrej cenie, nie zastanawiałem się długo. Jak wyszło, to sie zobaczy.


Na sam koniec, kolejny nabytek z antykwariatu. Taki nieco lepszej jakości odmóżdżacz dla facetów. Dzielny brytyjski agent natrafia na machlojki Amerykanów i wpada w kłopoty. Nie wiadomo, komu ufać i tak dalej. Na plus należy poczytać autorowi, że zrobił jednak z głównego bohatera dzielnego człowieka, ale jednak paranoika (zresztą pod wpływem tego, co tam jest opisane niejednemu by się poprzestawiały klepki w głowie), nie herosa, który tylko pokonuje złoczyńców i zdobywa uznanie hożych dziewoi. Normalnie nie czytuję czegoś takiego, ale czasem można.

Cóż, to byłoby na tyle. Obiecuję się częściej odzywać. W tym tygodniu pewnie jakaś notka, może o książce Turkiewicza. W weekend kolejny raport, trzeba wyjść na prostą z nimi. A dalej się zobaczy...

Pozdrawiam i miłego czytania.

1 komentarz:

  1. "Mój osobisty demon" ma tak bardzo ejtinsową okładkę, że bardziej się chyba nie da xD Co do Ferrinu, to do tej pory nie rozumiem, dlaczego sobie to zrobiłeś xD

    "Szklane smoki" chyba nawet lata temu u siebie recenzowałam, ale po prawdzie "Podróż Mrocznego księżyca" jest dużo lepsza. I znakomicie się broni jako osobna powieść, drugi tom wręcz trochę psuje wrażenie ;)

    Zgubę smoków wspominam bardzo dobrze. Szczerze mówiąc, jakby wyszło teraz jakieś wznowienie to bym sobie kupiła (jest całkiem w trendach tej lekko feministycznej fantasy, która teraz zyskała na popularności, więc może ktoś się pokusi). Niestety drugiej części nie mieli w bibliotece, więc nie czytałam.

    Bakkera też ostatnio nabyłam, też 2 pierwsze tomy, na kiermaszu bibliotecznym. Na szczęście trzeci można łatwo i tanio dostać z 2 ręki xD

    OdpowiedzUsuń