piątek, 25 marca 2022

John Gray, Siedem typów ateizmu

Siedem typów ateizmu, jest książką filozoficzną. Od czasu do czasu do takowych zaglądam, ale raczej
nie jestem zbyt skłonny do opisywania wrażeń, bo zazwyczaj byłoby ciężko z jakimś szerszym opisem. Ta jednak jest napisana na tyle przystępnie, że jestem w stanie, więc zapewne i ktoś inny, niezbyt obyty z filozofią, będzie mógł z niej coś wynieść. Poza tym, tematyka jest na tyle interesująca, że tym bardziej warto.

Jak wskazuje nazwa, książka ta jest swoistym przeglądem siedmiu postaw ateistycznych. Często, wbrew pozorom, zaskakująco różnym. Przykładowo, niby współcześni humaniści (w tym zwolennicy transhumanizmu), są ateistami tak samo, jak ateistą był Arthur Schopenhauer i jego mentalni spadkobiercy. Jednak, nawet ktoś znający Schopenhauera choćby tylko na poziomie memów z Internetu, domyśli się, że jest znacząca różnica.

Przegląd, został dokonany w sposób, który bardzo mi się podoba. Autor nie za bardzo ukrywa, do jakiego ateizmu sam by się skłaniał, ale też nie próbuje na siłę mieszać z błotem postaw "konkurencyjnych". Natomiast, bardzo trafnie wskazuje ich pewne niekonsekwencje intelektualne (tych mu bliższych, czyli ostatniego i przedostatniego zresztą również). Bardzo pouczające są czasem spostrzeżenia Graya na temat zaskakujących podobieństw pewnych, zdawałoby się odległych idei.

Warto jeszcze dodać, że autor jest profesorem filozofii na Uniwersytecie w Oksfordzie. Nie tym autorem poradników rodzinnych (Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus), który nazywa się tak samo.

W pierwszym rozdziale (moim zdaniem, najmniej satysfakcjonującym), mamy omówienie "nowego ateizmu" i jego źródeł. Dlaczego uważam, że ten rozdział jest stosunkowo słaby, jak na tle całej książki, wyjaśnię później.

Drugi traktuje o świeckim humaniźmie, trzeci o "wierze w naukę", natomiast czwarty o największych formach upolitycznionego ateizmu, jak np. marksizm, czy nazizm. Są to rozdziały zdecydowanie najlepsze.

Ostatnie trzy najtrudniej mi ocenić, bo poprzednio miałem o ich tematyce najmniejsze pojęcie z omawianych. Wydają się całkiem sensowne, chociaż oczywiście z uwagi na objętość wiele kwestii z pewnością jest mocno uproszczonych (książka, bez podziękowań ma jakieś sto czterdzieści stron). Opowiadają kolejno o ateiźmie wrogim wobec religii (głównym przedstawicielem jest markiz de Sade), "ateiźmie bez postępu" (omówiona została myśl Santayany i Conrada) i "ateiźmie milczenia" Schopenhauera oraz Spinozy.

Już lektura wstępu bardzo by się niektórym przydała. Gray pokazuje, skąd się w ogóle wzięło pojęcia ateizmu oraz sposób myślenia politeistów, w porównaniu z monoteistami. Już pomijając wszelkie kwestie filozoficzne, to bardzo dobre rozprawienie się z prezentyzmem w postrzeganiu historii.

Zanim przejdę do głównej treści książki, zastrzegam, że oczywiście nie zamierzam jej szczegółowo omawiać. Wypunktuje tylko najmocniejsze strony, szerzej omawiając tych parę punktów, do których należałoby się przyczepić.

Zatem, przy omówieniu "nowego ateizmu", Gray trafnie zauważył pewne jego mankamenty. Zacytuję (str. 20):

Prymitywny rys "nowego ateizmu" przejawia się w założeniu, że religie są błędnymi hipotezami. Księga Rodzaju nie jest przecież jakąś wczesną teorią na temat powstania gatunku ludzkiego.

Dodaje potem, że już święty Augustyn zauważył, że Księgi Rodzaju, bynajmniej nie należy interpretować dosłownie, chociaż przecież nijak o ewolucji pojęcia nie miał. Podobnie nauka, po prostu odpowiada na inne potrzeby ludzkiego umysłu, niż religia. Szczerze mówiąc, to najbardziej przekonująca krytyka postawy "nowego ateizmu", jaką spotkałem. Mam pewien niedosyt, bo mam wrażenie, że autor potraktował jednak ten temat zbyt pobieżnie, ale tym niemniej, jest dobrze.

Przyczepiłbym się przede wszystkim do tego, w jaki sposób podszedł do Nowego Testamentu. Autor słusznie zauważa, że najważniejsze starcie, występuje nie ogólnie między wiarą i nauką, a Jezusem i historią. W skrócie - jeśli Jezus istotnie nie zmartwychwstał, chrześcijaństwo jest pozbawione podstaw. Jednocześnie, mam wrażenie, że dość usilnie usiłuje przedstawić tezy tych badaczy (np. takiego Gezy Vermesa), które podważają ten tradycyjny pogląd na dzieje życia Chrystusa. Brakowało mi także chociażby próby bardziej obiektywnego przedstawienia tej sprawy i podania odnośnika do pracy jakiegoś badacza o poglądach odmiennych.

Bardzo za to należy pochwalić autora za zauważenie, że ateizm niekoniecznie musi łączyć się z liberalizmem, przy okazji krytyki myśli Sama Harrisa, jednego z "nowych ateistów". Wykazuje, że dzisiaj bezrefleksyjnie przyjmują oni liberalizm jako coś oczywistego i związanego z ateizmem (chociaż nie zawsze konsekwentnie), to niekoniecznie tak być musi. Przytacza na poparcie tej tezy liczne przykłady, jak chociażby Woltera, który bynajmniej wcale takim liberałem nie był [1]. Jak wiadomo, Wolter był raczej deistą, niż ateistą, ale odrzucał religię podobnie jak "nowi ateiści" dlatego uważam takie porównanie za całkiem uprawnione.

Natomiast, niekoniecznie za uprawnione uważam porównanie, jakie poczynił autor, zestawiając ze sobą frenologię i memetykę. Będzie długi cytat, z góry przepraszam, ale uważam, że dla jasności wywodu należy do przytoczyć (str. 23-24):

Wyzwawany przez Comte'a dziewiętnastowieczny kult nauki stworzył namiastkę religii sprzężoną z pseudonauką, którą była frenologia, natomiast Richard Dawkins i jego zwolennicy upiększyli darwinizm za pomocą pseudonauki zwanej memetyką, opartej na koncepcji memów jako najmniejszych jednostek informacji kulturowej, walczących o przetrwanie w procesie naturalnej selekcji, podobnym do tego, jaki odpowiada za dobór genów. Jednak w przeciwieństwie do tych ostatnich memy nie istnieją fizycznie. Nie odkryto żadnego mechanizmu, dzięki któremu mogłyby się replikować i być przekazywane w ramach danej kultury lub poza nią. Memetykę, jako dziedzinę pozbawioną podstawowej jednostki miary oraz mechanizmu doboru, trudno uważać za pełnoprawną teorię. (...)

Czy romantyzm lub średniowiecze to memy? Geny da się zidentyfikować za pomocą określonych naukowych procedur - memów nie. Są one równie nieokreślone jak flogiston, a ich istnienie zakłada się tylko po to, żeby móc jak najwięcej zjawisk wyjaśnić za pomocą teorii ewolucji.

Generalnie, sam jestem sceptyczny odnośnie memetyki, a jej krytyków jest wielu, z różnych dziedzin. Jednakże, żeby od razu określać ją jako pseudonaukę? Najwyżej chybiona hipoteza, w której nie ma ani ziarna prawdy, ale nie powiedziałbym, żeby była to od razu pseudonauka.

Poza tym, przyczepiłbym się do porównania memetyki do teorii flogistonu. Teoria flogistonu nie powstała sobie tak ad hoc, jak można by wywnioskować na podstawie przytoczonego fragmentu, ale jako próba wyjaśnienia takich zjawisk jak spalanie, czy przepływ ciepła. Została obalona, m.in. dzięki eksperymentom Antoine'a Lavoisiera, ale swego czasu zdawała się być jakimś w miarę sensownym wyjaśnieniem znanych nam zjawisk. Już lepsze byłoby porównanie do promieni N.

Jest jeszcze jeden drobny szczegół, do którego bym się przyczepił. Mianowicie, autor nieraz przytacza postać Charlesa Maurrasa, twórcy Action Francais, jako przykład ateisty, który niekoniecznie był liberałem, czy wrogiem religii jako takiej. Problem w tym, że Maurras był raczej agnostykiem, niż ateistą [2]. Niby jest podobieństwo, a przecież jednak to nie do końca to samo.

Co do reszty rozdziałów, nie mam większych zastrzeżeń. Można spokojnie czytać.

Mimo wymienionych zastrzeżeń, uważam, że książka jest bardzo dobra. Polecałbym w zasadzie wszystkim, niezależnie od światopoglądu. Chociaż... Może przede wszystkim zwolennikom "nowego ateizmu" i świeckim humanistom. Spróbujcie się skonfrontować z rzetelną krytyką swoich poglądów.

Na ostatek jeszcze dodam, że książka jest napisana dobrym, jasnym językiem. Dotyczy to zarówno oryginału, jak i przekładu. Tak dodaję, bo i mnie potrafi nieco odstraszać fakt, że coś napisał filozof.

Przypisy są, mogłoby być ich więcej, ale jak na mój gust, wypadają całkiem przyzwoicie.

Ocena: 9/10

PS. Za dość osobliwy uważam fakt, że wydała to Fundacja Kultury Liberalnej, mimo, że sam John Gray nieraz liberalizm krytykuje. Jednak, wydali ciekawą książkę, więc w sumie należy ich tylko pochwalić.

John Gray, Siedem typów ateizmu, Fundacja Kultury Liberalnej, Warszawa 2020, ISBN: 978-83-66619-02-9, tłum. Agnieszka Wilga

[1] Żeby nie być gołosłownym... Wolter chociażby popierał oświecony despotyzm Katarzyny II. Polecam chociażby lekturę tej recenzji jego Tekstów przeciw Polakom, jak również samych Tekstów.
https://histmag.org/Voltaire-Pisma-przeciw-Polakom-recenzja-15802?newsletter=true

[2] Można o tym przeczytać chociażby na stronie Akademii Francuskiej, do której Maurras należał.
https://www.academie-francaise.fr/les-immortels/charles-maurras

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz