opisania. Szczerze mówiąc, bardzo mi się nie chciało pisać tego akurat tekstu. Jednak, po namyśle, stwierdziłem, że warto jednak spróbować sklecić parę zdań na ten temat. Borze szumiący, jak ona mnie wymęczyła...
Na początku, nie byłem pewien, czy zabierać się za pierwszy tom serii, pod wdzięcznym tytułem, Gdzie diabeł mówi dobranoc, nieznanej mi za bardzo wcześniej, pani Kariny Bonowicz. Jednak, po namyśle, zdecydowałem, że może zaryzykuje.
Przeważył fakt, że autorka osadziła akcję swojej powieści na Podkarpaciu. A muszę się przyznać, że mam spory sentyment do tego rejonu Polski. Pierwszy raz, pojechałem tam (konkretnie w Beskid Niski) jak miałem jakoś siedemnaście lat. I byłem absolutnie zachwycony. Pozostałościami dawnych wiosek, starymi kościołami i cerkwiami, lasem, nieraz tak gęstym, że całkowicie zarastał i tak niewyraźny szlak... Ściana wschodnia, naprawdę ma w sobie sporo magii. Dlatego, uznałem, że chętnie spróbuję, jak wyszło przedstawienie niewątpliwych uroków Podkarpacia. Cóż, pod tym względem wyszło, co najwyżej średnio. A pod tym innymi?