piątek, 16 września 2022

Raport książkowy #14 (lipiec-wrzesień)

 

Przyszedł czas na raport z trzech miesięcy. Z trzech, gdyż jestem przekonany, że w wrześniu nic więcej już nie przybędzie. Nazbierało zresztą się tego na tyle sporo, że należało na bloga wrzucić, zanim zapomne co i jak. Przybyło jakieś 26 pozycji. W tym 7 popularnonaukowych, dwie powieści historyczne, dwie podróżnicze oraz dwie pozycje okołoliterackie, że tak to ujmę z braku lepszego słowa. Zacznę może od fantastyki.

Jan Łada, W nawiedzonym zamczysku

Jestem fanem fantasy, ale lubię też powieść historyczną. Do dzisiaj, do moich ulubionych książek
zaliczyłbym trylogię Henryka Sienkiewicza. Zwłaszcza Ogniem i Mieczem, ze swoim klimatem dawnych Kresów Wschodnich to jest coś, co zawsze chętnie się czytało.
Dlatego, jak tylko usłyszałem, że wychodzi wznowienie powieści Jana Łady, to wiedziałem, że kiedyś po to sięgnę. Nareszcie się udało, więc oto kilka wrażeń z lektury.
Zacznijmy może od osoby autora. Jan Łada, to tak naprawdę literacki pseudonim bardzo barwnej postaci. Jan Gnatowski herbu Łada, studiował na kilku uniwersytetach, a z naszego kraju musiał uciekać z powodu działalności niepodległościowej. Na emigracji podjął zaskakującą decyzję i już jako dojrzały człowiek, zdecydował się zostać księdzem. Rysowała mu się niezła kariera w papieskiej dyplomacji, ale ją przerwał i ostatecznie, po pewnych perypetiach zamieszkał w Warszawie. Napisał sporo utworów, w tym i takie, które dzisiaj określamy mianem fantasy. Takim też jest i W zaklętym zamczysku (pod takim tytułem powieść została pierwotnie wydana).
Utwory Łady nie były mile widziane w PRL, stąd też dopiero teraz możemy cieszyć się nowym wydaniem tegoż dzieła. Nie zostało ono zresztą w dobrze przyjęte w dwudziestoleciu międzywojennym (zaraz wyjaśnię czemu). Warto dodać, że nowe wydanie zostało uwspółcześnione. Usunięto niektóre archaizmy z języka, zdecydowano się również na zmianę tytułu. Nie do końca widzi mi się taki zabieg, ale o tym wspomnę jeszcze później.
Przejdźmy może do treści tej powieści. Dzieje się ona na Wołyniu, w pobliżu Berdyczowa. Opowiada historię waśni rodów Miśniakowskich i Turobojskich, na kilka lat przed powstaniem Chmielnickiego. Mamy wątek przygodowy i miłosny, ale nade wszystko występują elementy fantasy. One to szczególnie nie podobały się przedwojennej krytyce. Moim zdaniem niesłusznie. Kto jest ciekaw dlaczego, zapraszam do dalszej lektury.

poniedziałek, 5 września 2022

Abominacja nadeszła, czyli recenzja dwóch pierwszych odcinków Rings of Power

 


Rzadko tutaj cokolwiek piszę o filmach. Przede wszystkim dlatego, że nie oglądam za dużo. W związku z tym słabo się na tym znam. Nie wspominając o tym, że mniej lubię - zdecydowanie jestem człowiekiem słowa pisanego. Jednak, czasami są takie sytuacje, gdy czuję się zobowiązany, aby zrobić wyjątek. Taką sytuacją było obejrzenie przeze mnie filmu Tolkien, opowiadający o młodości owego uwielbianego przeze mnie pisarza. Dlatego też, mając już tego bloga, uznałem, że analogicznie opiszę swoje wrażenia po obejrzeniu pierwszych dwóch odcinków.

Od razu ostrzegam, że nie będę się przejmować żadnymi spoilerami. Jeśli nie oglądaliście dotąd, to nie sądzę, by one popsuły wam wątpliwą przyjemność w oglądaniu tegoż "dzieła", ale wolę jednak uprzedzić.

Muszę powiedzieć, że miałem gorzką satysfakcję oglądając te dwa odcinki. Spodziewałem się bowiem kiepskiego serialu i się nie pomyliłem. Spodobały mi się niektóre efekty wizualne i może ze dwie sceny z samego początku pierwszego odcinka. No i po części muzyka. Ona była w porządku, ale nic poza tym.

Tak too, niestety, mamy współczesne kino w swoim najgorszym wydaniu... Poprawność polityczna, kiepscy bohaterowie, bezsensowne wątki, kostiumy rodem ze słabego larpa i tak dalej. Dlatego, większość tejże recenzji to wytykanie tych mankamentów, bo niestety, jest się czego przyczepić (i nie trzeba nawet szczególnie się starać).

Jeśli po tym nader zachęcającym wstępie jesteście ciekawi, czemu moje wrażenia są aż tak negatywne, zapraszam do dalszej lektury.

Dodam jeszcze tylko, że ostateczna ocena będzie podwójna. Oceniam osobno jako fan Tolkiena i jako po prostu widz. Wydaje mi się, że to w miarę sensowne rozgraniczenie.