popularnonaukowych, jakie miałem okazję przeczytać.
Jest to praca zbiorowa, pod redakcją znanego fizyka i popularyzatora nauki - profesora Andrzeja Kajetana Wróblewskiego. Celem powstania tejże książki, było zdementowanie bzdur, rozpowszechnianych przez szwajcarskiego pisarza, Ericha von Daenikena.
Daeniken, urodzony w 1935 roku, od lat 60tych do dziś wydaje książki, które sprzedają się w naprawdę dużych nakładach. Co prawda, mam wrażenie, że szczyt popularności jego pisarstwa już przeminął, ale i tak nieraz widuje je w księgarniach.
Książki te, traktują w zasadzie o jednym i tym samym. Daeniken, stawia tezę, że ongiś, Ziemię nawiedzali kosmici i przedstawia na poparcie tej nader śmiałej hipotezy "dowody". Przede wszystkim mają nimi być nadzwyczajne osiągnięcia starożytnych, jak i zabytki dawnego piśmiennictwa.
Omawiana dzisiaj publikacja bardzo dobrze pokazuje jakość tychże "dowodów".
Ostatnio zresztą, miałem pewną rozmowę, z człowiekiem, który inklinacji do szurii nie ma, jest też na pewno inteligentny. Niestety, pod pewnymi względami "teorie" Daenikena brzmiały dla niego przekonująco. Natomiast, o Z powrotem na ziemię, nawet nie słyszał. Świata nie naprawię, ale jeśli ktokolwiek dzięki temu postowi przeczyta tę książkę, już uznam to za sukces. Warto zatem spróbować.
Jak wspomniałem, Z powrotem na Ziemię, wyszło spod rąk kilku autorów. Profesor Wróblewski, zaczyna książkę obszernym wstępem, gdzie omawia dokonania Daenikena, jak również jego naśladowców (przy których sam Szwajcar wydaje się być całkiem rozsądnym człowiekiem).
Później, następuje chyba najobszerniejszy rozdział, autorstwa archeologa Jacka Lecha z UW. Omawia przede wszystkim kwestie pochodzenia człowieka, cywlizacji i techniki epoki kamienia (zarówno paleolitu, jak i neolitu). Jest to rozdział zdecydowanie zbyt obszerny, żeby go tutaj streszczać. Mi osobiście, chyba najbardziej spodobał się podrozdział, który traktował o megalitach. Kwestia w dużej mierze osobistych zainteresowań, ale warto tutaj odnotować bardzo obrazowe porównanie, jakie uczynił autor. Mianowicie, omawiając słynne Stonehenge na zakończenie trafnie zauważył, że stosunkowo niedaleko od tego megalitycznego kręgu znajduje się jedna z największych katedr Wielkiej Brytanii - katedra w Salisbury. Budowla zdecydowanie bardziej godna podziwu, niż Stonehenge (jeśli chodzi o wielkość, ilość materiału itp.), a też powstała bez udziału nowoczesnych metod budowy w rodzaju stalowych dźwigów. Jednak, jakoś nikt (w każdym razie nie Daeniken) nie wysnuwa przypuszczeń, że z jej powstaniem mieli coś wspólnego kosmici. Takie dające do myślenia porównania, pojawiają się na stronach tej książki wielokrotnie.
Bardzo ciekawy i zasługujący na uwagę podrozdział, dotyczy też kwestii prehistorycznych dziejów obecnego Bliskiego Wschodu i Egiptu (na przykład, sporo jest o wykopaliskach w Catal Huyuk). O ile wiem, w szkole pradzieje terenów, na których narodziły się cywilizacje starożytnego Egiptu, czy Mezopotamii, są traktowane dość po macoszemu. Z tego względu, wydaje mi się, że tym bardziej warto się z tym tekstem zapoznać, gdyż w pewien sposób, wypełnia on pewną lukę w wiedzy. Która to daje pożywkę autorom w rodzaju Daenikena.
Później mamy kilka rozdziałów, które rozbrajają różne manipulacje pana Ericha odnośnie dokonań starożytnych cywlizacji i jego interpretacje dawnych tekstów. I tak kolejno: Andrzej Niwiński, tłumaczył jak mogły powstawać piramidy w Gizie (i nie tylko), jak Egipcjanie oświetlali pomieszczenia i tak dalej. Natomiast Andrzej Reiche, wziął na warsztat starożytną Mezopotamię (w szczególności Sumer). Skupił się przede wszystkim na tym jak Daeniken odczytuje epos o Gilgameszu, ujawniając stopień manipulacji, jakich się przy tym dopuszcza.
Mariusz Ziółkowski, skupił się na Ameryce Południowej. Pokusiłbym się o twierdzenie, że to chyba najlepiej napisany rozdział w całej książce. Obejmuje bowiem, w bardzo wiele z "amerykańskiej" działalności Daenikena. Jest coś zarówno o Tiahuanaco (szczególnie o słynnej Bramie Słońca), jest oczywiście o geoglifach z Nazca, nie mogło zabraknąć również Majów. Zarazem jednak, wszystko jest opisane możliwie zwięźle i zgrabnie. Autor ma lekkie pióro i bardzo łatwo ukazuje niekompetencje Daenikena w dziedzinach, w których się tak chętnie wypowiada.
Ostatnie dwa rozdziały bardziej tyczą się literatury. Eugeniusz Słuszkiewicz przybliżył czytelnikom hinduskie eposy Ramajanę i Mahabrattę, pokazując, że niekoniecznie we wszystkich opowieściach o latających pojazdach bogów, koniecznie trzeba się dopatrywać kosmitów.
Natomiast Daniel Jan Artymowski, przedstawił jak historycy patrzą na Biblię (w szczególności Księgę Ezechiela, która Daenikena szczególnie interesuje) oraz biblijne apokryfy. Rozdział krótki, ale bardzo treściwy.
Na koniec, po raz kolejny mamy tekst autorstwa profesora Wróblewskiego, traktujący o problemie UFO. Przyznam, że mam z tym rozdziałem problem. Sam autor, przyznaje, że Daeniken o UFO wypowiada się jak na niego całkiem rozsądnie i powściągliwie. Uznał, że warto o nim napisać, bo jest to kwestia, która w wyobraźni ludzi, często łączy się z kosmitami.
Mam wrażenie, że takiej potrzeby nie było. Oczywiście, warto spojrzeć na problem UFO z naukowego punktu widzenia, przecież tak był napisany słynny raport Condona, o którym wspomina Wróblewski. W skrócie, można ten tekst profesora podsumować tak: miażdżąca większość obserwacji UFO jest wytłumaczalna znanymi zjawiskami, a te które nie są, wymagają dalszych badań. I na tym w zasadzie można by poprzestać, bez potrzeby pisania osobnego rozdziału.
Tyle jeśli chodzi o treść. Na sam koniec, kilka uwag ogólnych.
Muszę powiedzieć, że bardzo podobał mi się sposób, w jaki książka została napisana. Każdy rozdział obfituje w przypisy i zaopatrzony jest w obszerną bibliografię. Można więc łatwo poszerzać swoją wiedzę. Język oczywiście różni się, w zależności od rozdziału, ale wszystkie, moim zdaniem, prezentują bardzo przyzwoity poziom.
Pewien problem, może występować jeśli chodzi o aktualność przedstawianych informacji. Dysponuję najnowszym, uaktualnionym wydaniem, które i tak pochodzi z końca lat 90tych. Na szczęście, wiele to nie zmienia w kwestii odbioru książki. Daeniken swoje najważniejsze książki pisał w latach 60tych i 70tych i autorzy nieraz odwołują się właśnie do tych starszych publikacji, by pokazać, że już w świetle poziomu wiedzy z tamtego czasu, stawiane przez niego "trudne pytania" są zwyczajnie bałamutne. Poza tym, część przedstawianej wiedzy, dotyczy podstaw, więc strasznie się nie zestarzała. Raczej można czytać bez większych obaw, ale należy pamiętać, żeby jednak być ostrożnym. Ciężko mi też dokładnie to ocenić, tym bardziej, że książka dotyka bardzo różnorodnej tematyki.
Przede wszystkim, bardzo tę książkę doceniłem, że przy okazji dementowania rewelacji Daenikena, zwyczajnie promuje dobrą naukę. Pokazuje, że naukowe wyjaśnienia różnych problemów z zamierzchłych czasów, też potrafią być bardzo interesujące. Natomiast obszerna literatura, daje możliwości, by pogłębić swoją wiedzę w jakimś szczególnie interesującym obszarze.
Podsumowując: 9/10
Dałbym maksimum, ale niestety, data wydania mi nie pozwala.
Jak wspomniałem wyżej dostępne są dwa wydania. Ze zrozumiałych względów, polecam to nowsze, z którego sam korzystałem. Dane poniżej:
Praca zbiorowa, pod red. A. K. Wróblewskiego, Z powrotem na Ziemię. Spór o pochodzenie cywilizacji ludzkich, Prószyński i S-ka, Warszawa 2000, ISBN: 83-7180-868-2
Mnie najbardziej dziwi, że popularność Deanikena nie spadła nawet po tym, kiedy sam się przyznał, że pisał bzdury dla hajsu🤷
OdpowiedzUsuńAcz mimo, że jego książki nie są już tak popularne jak kiedyś, to przydałoby się odświeżenie i może poszerzenie tej publikacji. Zawsze na jakimś kanale lecą "Starożytni kosmici" (tak jak zawsze lecą jakieś tajemnice III Rzeszy/Hitlera/nazistów), więc temat ciągle jest nośny. I może nowe wydanie dałoby się kupić taniej niż używkę:P
No ba, przecież jeszcze w 2012 roku był we Wrocławiu. Z tego, co wiem, to publiki nie zabrakło, wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że i dzisiaj chętnych, by go posłuchać znalazłoby się niemało, stąd temat całkiem nośny. Tym bardziej, że Daeniken ma naśladowców, nieraz jeszcze bardziej odlatujących, niż on sam (chociażby naszego Janusza Bieszka).
UsuńCo do tańszego nowego wydania, to wątpię - używka chodzi po dwadzieścia parę złotych, nie sądzę, by nówka przebiła tę cenę. Ale i tak bym kupił :P.
Jak wczoraj szukałam na allegro, to najtańsza była faktycznie za 18, ale zwykle za 30-45pln. Ale wolałabym dać te 3 dyszki za nówkę niż 2 za używkę w takim sobie stanie ;)
UsuńTo swoją drogą. W przypadku książek beletrystycznych to może i bym wolał starszą, ale taniej, ale popularnonaukowe jednak zazwyczaj lepsze są nowsze.
UsuńMam akurat pierwsze wydanie - we wznowieniu wprowadzono jakiś zmiany (jest jakiś nowy wstęp z listą tych zamian?)?
OdpowiedzUsuńTak, profesor Wróblewski dodał stosowną przemowę (choć liczy raptem dwie strony). Przepisane na nowo zostały rozdziały "prehistoryczny", "egipski", "sumeryjski", "amerykański" i "biblijny". Autorzy odnoszą się też do innych książek Daenikena, niż tylko "Wspomnienia z przyszłości" i "Oto mój świat" (przykładowo, Andrzej Niwiński sporo uwagi poświęca "Oczom Sfinksa" na początku lat 80tych u nas niedostępnych). W literaturze, widzę, że jest pozycji z lat 90tych, których z oczywistych względów być nie mogło w wydaniu wcześniejszym. Rozdział "Opinia indologa" pozostał bez zmian z uwagi na to, że profesor Eugeniusz Słuszkiewicz już nie żył. Wywalono też rozdział o parapsychologii Krzysztofa Borunia, z uwagi na to, że był zbyt luźno związany z tematyką, którą porusza Daeniken.
UsuńCzytałem to w podstawówce, gdzieś w drugiej połowie lat 80., naprowadzony polemiką Mostowicza, do którego z kolei dotarłem dzięki komiksom z Ais. I te były najlepsze :D
OdpowiedzUsuń