Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tomasz Kosiński. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tomasz Kosiński. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 października 2021

Tomasz Kosińki, Rodowód Słowian

Nie chwaliłem się tym nabytkiem w
poprzednim raporcie, bo przyznam, że jakoś zapomniałem. Uznałem jednak, że chyba powinienem. Zatem, słowem wyjaśnienia... Jakiś czort mnie podkusił, by kupić i spróbować przeczytać Rodowód Słowian, Tomasza Kosińskiego. Przebrnąłem przez większość, ale przyznam, że momentami, było to naprawdę ciężkie zadanie. Momentami było śmiesznie, ale generalnie, poczułem się nieco winny, że wsparłem sprzedaż tejże książki (kosztowała jakieś 6 złotych, ale i tak). Także, postanowiłem chociaż podzielić się paroma wrażeniami po lekturze.

Jeszcze wyjaśnię, na wypadek, gdyby ktoś nie orientował, o kogo chodzi. Tomasz Kosiński, jest dość znanym (przynajmniej wnioskując po ilości jak dotąd wydanych książek - jak dotąd 7) parahistorycznym pisarzem. Dam Wam może próbkę jego kompetencji (linkuje, ale wchodzić nie polecam):


Garnki i geny nie mówią o etnosie: to ostatnie porzekadło spanikowanych historyków, którzy próbują dyskredytować dorobek innych dziedzin naukowych ślepo wierząc w źródła pisane. Można ich zapytać, jakie źródła historyczne mamy z epoki lodowcowej o dinozaurach albo o życiu Jezusa z czasów jego istnienia – akt urodzenia może, relacje świadków, kroniki? Wszystko co mamy to źródła najwcześniej spisane 100 lat po śmierci Jezusa, a w przypadku dinozaurów - wyniki prac geologów, archeologów, klimatologów itp. rekonstruujących życie na ziemi w okresie przedhistorycznym.


Ja rozumiem, że nie każdy może się znać na wszystkim. Ale dinozaury żyjące w epoce lodowej? Nawiasem mówiąc, co do Jezusa też mamy bzdurkę, ale mniejsza o to, chodzi głównie o te nieszczęsne dinozaury. Toż to dyrdymały na poziomie premier Kopacz, a ona chociaż się zreflektowała, co palnęła. Cóż, zasadniczo Rodowód Słowian reprezentuje podobny poziom. Dlatego, nie będę nawet próbował dementować wszystkich nonsensów, które udało mi się wyłapać. Do tego trzeba by napisać całą książkę. A i przyznaję, że nie znam się na wszystkim i zwyczajnie pewnie bym nie zauważył każdego babola, nawet jakbym miał takie ambicje.