Ta recenzja jest wynikiem wpisu Pawła, gdzie opisywał ze trzy tomy wielkiej serii
niejakiego Lee Childa. Kojarzyłem tego dżentelmena, ale na szczęście nie sięgnąłem po jakichś wytwór jego autorstwa. Paweł chyba słusznie podsumował ten typ literatury, jako harlequiny dla facetów.
Mi się wtedy przypomniały powieści niejakiego, od niedawna śp. Clive'a Cusslera. Przyznam szczerze, że przeczytałem ich trochę. Jak mi się wydaje, to nieco wyższy poziom, niż wspomniany Child, bo chociaż typ literatury podobny, to pomysły zdają się ciekawsze.
Ta książka, stanowi moją ulubioną z tych, co przeczytałem (bo pojawiają się wikingowie), zatem wybrałem właśnie ją. Przy tym, zabawna rzecz - dopiero teraz odkryłem, że to osiemnasty tom całej serii. Pewne znaczenie to ma, bo jednak są nawiązania do wydarzeń, które rozgrywały się w poprzednich tomach. Tym niemniej, nie trzeba się tym przejmować, da się czytać od środka ;). Każda książka z tej serii, którą wypuścił Cussler, jest pisana na jedno kopyto, tylko sztafaż się zmienia.
Cykl nazywa się Przygody Dirka Pitta. Tenże Dirk Pitt jest oczywiście głównym bohaterem wszystkich tych książek. Później, co prawda, ustępuje pola swojemu potomstwu, odgrywając bardziej rolę mentora. Jednakże, przez w większości tych powieści gra pierwsze skrzypce.
Dobrze, to jaki jest schemat wszystkich historii o Dirku Pittcie? Niezbyt skomplikowany - najpierw następuje prolog, dotyczący jakiegoś wydarzenia, czy nawet kilku, sprzed wielu lat (wieków, czasem nawet tysiącleci).
Potem, przechodzimy do właściwej akcji. Zazwyczaj, śp. Cussler stawiał na mocne wejście - ktoś (czasem cała grupa ktosiów) znajdował się w jakichś opałach, wtedy przypadkiem (czasem nie, w Cerberze został wezwany przez radio) zjawiał się Dirk Pitt i rozwiązywał problem.
Potem wychodziło, że ta sprawa, to zaledwie część jakiegoś większego planu. Oczywiście, planu kogoś złego - zazwyczaj jakiejś organizacji/biznesmena/rządu, który planował zrobić jakiś świetny interes, ale bez liczenia się z ochroną środowiska, dziedzictwem historycznym, czy nawet ludzkim życiem.
Po wielu trudach, nasz bohater udaremnia ten nikczemny plan, przy okazji, rozwiązując sprawę zagadki sprzed stuleci, przedstawionej w prologu. Te dwie sprawy, w jakiś sposób zawsze się łączą.
Co do samego Dirka Pitta... Jest to dość wysoki, ciemnowłosy mężczyzna o zielonych oczach. Oczywiście, wysportowany i pełen sił (niegdyś major Sił Powietrznych). Opuścił wojsko, by wstąpić w szeregi NUMA (National Underwater Marine Agency) - rządowej agencji, zajmującej się badaniami oraz ochroną mórz i oceanów świata, założonej przez emerytowanego admirała, Jamesa Sandeckera.
Co ciekawe, organizacja NUMA, zajmująca się podobnymi sprawami, przede wszystkim eksploracją wraków, naprawdę istnieje. Założył ją autor tej książki - śp. Clive Cussler. Z tego, co patrzyłem, robią całkiem pożyteczne rzeczy.
Najwyraźniej jednak, założycielowi marzyło się, by stała się ona, czymś w rodzaju NASA, tylko odnośnie oceanów. I przelał te marzenia na papier.
Oczywiście, Pitt to inteligentny facet, sporo sam zarobił, niemało piniondzów też odziedziczył, bo tak się składa, że jego ojciec jest senatorem z Kalifornii.
Oczywiście, przetrwa przeróżne tarapaty, bo jest nie do zdarcia (chociaż, trzeba przyznać, nie zawsze w dobrym stanie). Mało która dama, jest w stanie oprzeć się jego urokowi osobistemu. Dirk to rzeczywiście szarmancki mężczyzna, który z jednej strony, lubi oczywiście towarzystwo kobiet, ale z drugiej, uwielbia pływać po oceanach świata, jako ekspert techniczny NUMA.
Jak widzicie, schemat nieco oklepany :P. Tutaj, streściłem wam w zasadzie wszystkie książki pana Cusslera z tym bohaterem w roli głównej. Trzeba mu jednak przyznać, że same pomysły na fabułę, chociaż mieszczą się w opisanym wyżej schemacie, są jednak nieraz dość ciekawe i niestandardowe. Dlatego, stawiam tezę, że jednak pisarstwo tego pana, nieco się wybija na tle tego typu literatury.
W tym przypadku, mamy do czynienia z paroma zagadkami, splecionymi ze sobą.
Na początku XI wieku, do Ameryki przybyła kolejna ekspedycja wikingów. Osiedlili się dalej na południe, niż Leif Erikson, osada rozkwitała, aż do czasu, gdy nieco tajemniczo, znikli z areny dziejów.
Potem, mamy wycinek z życia dziewiętnastowiecznego wilka morskiego, który miał wątpliwą przyjemność, zetknąć się ze obiektem pływającym, który zdumiewająco przypomina okręt, opisany później przez Juliusza Verne.
Tymczasem, w czasach bardziej współczesnych, luksusowy statek wycieczkowy o bardzo nowoczesnym napędzie, pada ofiarą pożaru, zawodzi też większość systemów gaśniczych.
Na szczęście (jakżeby inaczej) w pobliżu akurat pływał statek badawczy NUMA z Dirkiem Pittem na pokładzie.
Dzielni marynarze i badacze, pomagają ludziom. Przy okazji, Pitt zawiera znajomość z panną Kelly Egan, córką dr. Egana - wynalazcy napędu owego statku.
Później okazuje się, że już nieżyjący dr Egan, podpadł bardzo potężnemu magnatowi paliwowemu. By przeciwstawić się wyrachowanemu biznesmenowi o bardzo długich rękach, Dirk Pitt musi podjąć się wielu niestandardowych działań. W tym, rozwikłania tajemnicy zaginionej kolonii wikingów.
Oczywiście, jak zawsze pomaga mu grupa oddanych przyjaciół. Są pościgi (w tym w powietrzu), wybuchy, czasem naprawdę nieprzyjemne sytuacje. Nasz bohater oczywiście wychodzi z tego, chociaż nieraz dużym kosztem.
Trzeba też przyznać, że autor potrafi zaskoczyć - niektórych zwrotów akcji, czy pomysłów, nie spodziewałem się.
Jak widać, zbyt ambitnie nie jest :P. Acz muszę powiedzieć, że śp. Cussler, starał się, by jednak wszystko choć usiłowało być wiarygodne. Pitt jest co prawda nie do zdarcia, jednak nie zawsze coś mu wychodzi, nieraz też został mocno poszkodowany.
Chociaż, muszę tutaj wspomnieć o dość zabawnej rzeczy - gdy Dirk Pitt wpada w tak poważne tarapaty, że już nic mu nie jest w stanie pomóc to nieraz, akurat się napatoczy jakiś starszy, ekscentryczny mężczyzna, który mu pomaga, wyciągając z opałów. Jak się nazywa ten jegomość? Clive Cussler :D. Nie powiem, bardzo mnie ten zabieg bawi.
Cóż, a więcej pozytywów? Muszę przyznać autorowi, że rzeczywiście wie sporo o oceanach. Widać, że jest pasjonatem i w jakiś sposób, potrafi się podzielić swoją pasją na kartach swoich książek.
Podobają mi się też te wątki historyczne - autor, co prawda koloryzuje, ale stara się jednak bazować na faktach. Nawet jak odpłynie, to robi to ze swadą ;).
Poza tym, dość fajnie łączy fascynację nowoczesną technologią jak i szacunek do przeszłości. Wyraża się to w tym, że Pitt zarówno korzysta z nowoczesnego sprzętu, na przykład do nurkowania głębinowego, jak i pływa np tradycyjnymi żaglówkami.
Widać też duży szacunek do środowiska naturalnego. Osobiście, doceniam, jak w tego rodzaju literaturze, autor coś tam stara się przekazać. Śp. Cussler potrafił też bardzo fajnie pokazać zarówno piękno, jak i grozę morza, jego opisy naprawdę bywają bardzo plastyczne.
No i jeszcze jedna rzecz: doceniam żeńskie bohaterki. Autor potrafił tworzyć niestandardowe panie: naukowców, miłośniczki biologii, czy żeglarstwa... Generalnie, raczej kobiety inteligentne, które chociaż ratowane przez Pitta, niejednokrotnie potrafiły odwdzięczyć się tym samym.
Zresztą, męscy bohaterowie też są w porządku - sympatyczni panowie, w tym sam Dirk Pitt. To jeden z tych gości, z którymi chętnie by się poszło na piwo :P. Także, łatwiej jest przymknąć oko na różne durnoty.
I na koniec - Cerbera, zwyczajnie bardzo dobrze się czyta. Umiejętnie napisane, nie razi dłużyznami, czy zbytnią lakonicznością. Zatem, "wchodzi" dość szybko. Kłopoty się pojawiają, jak czasem się zastanowi nad niektórymi szczegółami.
Podsumowując: typowa sensacja, ale w niestandardowej, morskiej otoczce. Pod innymi względami, też nieco wybija się na tle tego rodzaju literatury. Nawet darzę pewnym sentymentem, chociaż wybitne dzieło to nie jest :P.
Ocena: 6/10. Jest nieźle. Zaledwie tyle, chociaż jak na sensację - AŻ tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz