sobota, 1 lutego 2020

Raport książkowy #5 (Listopad-Grudzień)


Już luty przyszedł, a ja nadal nie wrzuciłem raportu z końca roku 2019. Zastanawiałem się nawet, czy to robić, bo za wiele tam nie ma, ale w sumie, niech będzie. Skoro przyjąłem sobie zasadę, że publikuję, co dwa miesiące, to już jej się trzymam. Niestety, za wiele czasu minęło i mogło mi się coś pomieszać. Jeśli tak, to trudno. Teraz zapisuję przeczytane i zakupione pozycje, także będzie łatwiej.
Zatem, nie przedłużając, tradycyjnie zacznijmy od fantastyki.

Jak widać, zdecydowanie jest to duży stos. Idąc od dołu, mamy Księżyc jest pierwszym umarłym, którego recenzję wrzucałem bardzo niedawno. Delikatnie rzecz ujmując, nie zachwycony nie byłem. Nie była specjalnie droga, ale i tak przepłaciłem.
Kolejna, to Prawo Miecza, pióra pani Mercedes Lackey. Ma ona bardzo zróżnicowany poziom, od słabych, do naprawdę bardzo dobrych książek. Ta jest chyba najlepszą jej autorstwa, z tych, które czytałem. Wrzucę recenzję, bo niedawno skończyłem czytać ponownie. W sumie zabawne, że położyłem obok siebie te dwa nabytki, bo o ile bohaterka Księżyca, była osobą, której wnet życzyłem rychłej śmierci albo przynajmniej jakiegoś zimnego kubła na głowie, to Kerowyn, najważniejsza postać Prawa Miecza, jest jedną z lepszych pań, jakie mi dane było poznać z literatury.
Następnie Odmieniec, jedna z licznych powieści śp. Rogera Zelaznego. Jeszcze nie czytałem, ale Zelazny to Zelazny - zapewne wart polecenia.
Zamykają stosik fantastyczny dwie powieści Tada Williamsa, dziejące się w Osten Ard, który to świat, został mi przedstawiony w znakomitej trylogii Pamięć, Smutek i Cierń. Do końca lutego zbiorę się, by wrzucić recenzję obu (zwłaszcza, że przeczytałem przed początkiem roku 2020). Teraz powiem, że Serce Świata Utraconego, które jest swoistym łącznikiem między dwoma trylogiami, wypada lepiej, niż Korona z Czarodrzewu, która ma być początkiem tej nowej trylogii. Ale oczywiście, pan Williams nadal pozostał, mimo wszystko, sobą, zatem kupię i następne tomy. Jestem tylko ciekaw, czy szykuje nam się coś, na miarę gigantycznego cyklona o Midkemii pana Raymonda Feista.
 Po uporaniu się z fantastyką, przejdźmy do innej literatury. Lecąc od góry, mamy Wyprawy Wikingów, pana Farleya Mowata, jednego z lepszych kanadyjskich pisarzy. Pan Mowat pisał niemało o przyrodzie swojego kraju, ale nie tylko. Zdarzało mu się także popełnić powieści, czy książki historyczne. Dałem ją tutaj, bo to nie jest stricte książka historyczna, ale dość blisko. Odwołuje się niejednokrotnie do źródeł, a zarazem język nieco lżejszy. Wydaje mi się (acz jeszcze nie przeczytałem całej, jedynie fragmenty), że dosyć rzetelna. Styl autora też mi odpowiada. Zatem, mam nadzieję, że w miarę szybko coś na jej temat wrzucę. Miłośnikom barbarzyńców z północy, raczej powinno się podobać.
Potem klasyka - Człowiek, który był czwartkiem, autorstwa pana Gilberta Keitha Chestertona. Bazując na tym, co zdołałem przeczytać, mogę powiedzieć, że dobre, chociaż nieco dziwne.
A na koniec dwie serie, autorstwa pani Sigrid Undset, norweskiej noblistki z początków XX wieku. Pierwsza, to Krystyna, córka Lavransa, której jeszcze nie tknąłem.
Druga, Olaf, syn Auduna. Ta dylogia, spodobała mi się na tyle, że wliczyłem do najlepszych książek roku 2019. Recenzję całości wrzucę, jak przeczytam tom drugi, ale wydaje mi się, że trzyma poziom.
Natomiast, obie serie, osadzone są w średniowiecznej Norwegii. Wydaje mi się, że dość dobrze oddano obraz tamtego społeczeństwa, zwłaszcza mentalności ludzi średniowiecza. Co warto docenić, bo nieraz mamy przecież do czynienia, z ludźmi de facto współczesnymi, występującymi w powieściach historycznych.
Na koniec popularnonaukowe i publicystyka (nie miałem gdzie tego wrzucić, to poszło tutaj).
Na samym dole, mamy właśnie wspomnianą publicystykę. Zastanawiałem się, czy w ogóle to kupować, ale chciałem dla wujka, to przy okazji zamówiłem z rozpędu dwie sztuki, więc nie wydziwiałem, tylko sobie zostawiłem. Nowa reformacja. Alarm dla Kościoła, autorstwa panów Pawła Milcarka i Tomasza Rowińskiego, to zbiór wywiadów, z różnymi osobami. Mamy ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, o. Jacka Salija i wielu innych, duchownych i świeckich. Cóż, poziom tego jest różny, chociaż znajdziemy wiele interesujących spostrzeżeń. Zasadniczo, mogę raczej polecić.
Następnie, dwie zoologiczne. Rozmowa ze zwierzętami, pióra pana Karstena Brensinga, to kontynuacja Misterium życia zwierząt. Jeszcze jej nie czytałem, ale podobno więcej treści, mniej anegdotek, w porównaniu do pierwszej części. Cóż, mam nadzieję, że tak jest ;). W każdym razie, zapewne pod koniec tego tygodnia zacznę czytać. A na koniec podsumuję całość ;).
Następnie Raptor red. Ta książka jest dziwna... Bo w zasadzie popularnonaukowa,ale w formie fabularyzowanej. Przedstawia dzieje samotnej samicy raptora z dzisiejszego Utah. Autor, Robert Bakker, to jeden z bardzo znanych paleontologów, był nawet konsultantem podczas tworzenia Parku Jurajskiego.
I na sam koniec, Ilustrowana teoria wszystkiego, śp Stephena Hawkinga. Jeśli chodzi o treść, nie ma tam nic specjalnie odkrywczego, ale nie jest też źle. W końcu, autor pisał całkiem nieźle. Jednak, warto sięgnąć dla pięknych ilustracji. Czyta się naprawdę przyjemnie. Raczej nie będę tego recenzował osobno, bo wyszłaby śmiesznie krótka notka. Bardziej by się nadała na fanpage, ale takiego nie posiadam :P.

Dobrze, to byłoby na tyle. Wciąż mam wrażenie, że o czymś zapomniałem, tych książek wydaje się jakoś śmiesznie mało. Jednak, może naprawdę tyle było?
Niestety, Mikołaj nie był domyślny i zabrakło w zestawieniu Miliardów, Miliardów. Na szczęście, nadrobiłem, niedługo powinienem dostać do ręki.

Następny raport postaram się zrobić jakoś na początku marca, nie w kwietniu.

7 komentarzy:

  1. Ja tam lubię ten cykl Zelaznego (r. 1: "Odmieniec", t. 2: "Szalony różdżkarz"). Ale ogólnie chyba czytelnicy byli zawiedzeni - Zelazny nigdy tego cyklu nie skończył, bo to miała być trylogia.

    Zgadzam się, że "Prawo miecza" to najlepsza powieść Mercedes Lackey. Co ciekawe, u nas chyba wyszła jako pierwsza, choć w cyklu ani pierwsza chronologicznie, ani pierwsza wg czasu napisania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało prawdopodobne, by Zelazny napisał badziewie, zatem niespecjalnie mnie to dziwi, że lubisz. A, że nie skończył, to szkoda, ale bywa ;)

      W kolejności chronologicznej, to jest mniej więcej po środku tego wielkiego cyklona o Valdemarze. Dlatego, decyzja co najmniej dziwna ;)

      Usuń
    2. Może po prostu Zysk iznal, że najlepsze rzuci na start :) Bo pamiętam kiedy to wyszło - tuż po podziale Rebisu na dwa wydawnictwa: Dom Wydawniczy REBIS i coś co chyba przez krótki czas nazywało się REBIS S.A., a co po paru tygodniach przemianowano na Zysk i S-ka.

      Byłem wtedy w Holandii (1994 r.) w drodze powrotnej, zaraz po przekroczeniu granicy, zajechałem pod jakąś księgarnię, a tu trzy książki właśnie od tego nowego wydawcy: "Prawo miecza" Lackey, "Taliesin" Lawheada i "Smoki jesiennego zmierzchu" Weis & Hickmana. Jeżu, co to wtedy było - wcześniej to nam Amber tłukł Norton, Moorcocka, Rebis - Piersa Anthony, wszyscy Howarda. A tu takie nowe cuś :D

      Usuń
    3. Czy Amber notabene wydał w całości tego wielkiego cyklona Norton? Toż to ma ze dwadzieścia części co najmniej.
      Dzięki w sumie, żeś przypomniał o tym Taliesinie, czytałem w liceum :P. Niezłe to było, ale mało pamiętam, chętnie wrócę ponownie :P

      Usuń
    4. A wybór "Prawa Miecza" jest jeszcze o tyle racjonalny, że można czytać jako samostojkę :P

      Usuń
  2. O "Rozmowie ze zwierzętami" muszę w końcu napisać XD Osobiście miałam raczej odwrotne wrażenia niż te, co opisałeś - o ile "Misterium..." widzę jako solidną dawkę porządnej, w miarę bezstronnie przekazanej wiedzy, tak "Rozmowa..." ucieka już w kierunku koników autora i jego osobistych badań, do których z kolei ma bardzo osobiste podejście...

    A "Raptor Red" mam spiraconego ebooka XD Jestem ciekawa, jak bardzo nieaktualny okaże się obraz dinozaurów z tej książki, bo w ciągu 25 lat od jej wydania sporo naodkrywano w temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A chętnie poczytam. Tak, czy inaczej miałem raczej dobre wrażenia po pierwszej części, zatem pewnie i drugą przyjmę nienajgorzej.

      Natomiast co do "Raptor Red" trzeba by sprawdzić, chętnie to zrobię jak skończę :P. Bakker był pionierem, pierwszy postulował, że dinozaury były stałocieplne, zatem obstawiam, że podstawy są aktualne. A nawet jeśli nie, to dobra książka, jak interesuje rozwój nauki.

      Usuń