Już dość dawno temu recenzowałem tutaj książkę Lawrence'a Kraussa, pod nieco mylącym tytułem
Fizyka podróży międzygwiezdnych. Mylącym dlatego, że właściwym tłumaczeniem angielskiego oryginału byłoby Fizyka Star Treka. W skrócie mamy tam zwięzłe objaśnienie, jak różne techniczne wynalazki, czy zjawiska które mamy w tym serialu, wyglądają z punktu widzenia fizyki.
Tym razem, mamy do czynienia ze swoistą kontynuacją. Krauss przygląda się różnym zjawiskom również z innych niż Star Trek tworów science-fiction. Wybór nie był zbyt szeroki: przede wszystkim Dzień Niepodległości, Z Archiwum X, nadal sporo Star Treka. Wspomniana została Odyseja Kosmiczna 2001 oraz jedno opowiadanie Lema, którego tytułu autor zresztą nie pamiętał. Fani Star Treka, jak widać nadal znajdą coś dla siebie. Ja natomiast, z racji tego, że nie jestem wielbicielem tego serialu, powiem, czy inni ludzie również.
Wstępna odpowiedź brzmi - oczywiście, że tak. Warto czasem się zastanowić, na ile pomysły scenarzystów filmów sci-fi mają związek z rzeczywistością, nawet jeśli się nie jest wielkim miłośnikiem fizyki. Ja osobiście fizykę lubię, więc tym bardziej darzę sympatią tym podobne publikacje.
Trzeba też jednak niestety dodać, że ta książka zestarzała się nieco gorzej, niż poprzednia. Przede wszystkim dlatego, że jest bardziej ogólna, dlatego też pewne informacje od lat dziewięćdziesiątych, kiedy autor to pisał, nieco się zmieniły. Przede wszystkim tyczy się to metod poszukiwań planet pozaziemskich, jak i samych planet. Jednak o tym szerzej później, bo najpierw chciałbym możliwie jasno opisać, czym w zasadzie Krauss się w tej książce zajmuje.
Zaczyna od fizyki latających talerzy. Dowiadujemy się, czemu Obcy z Dnia Niepodległości wcale nie musieliby bombardować ziemskich miast - gdyby ich statki były tak olbrzymie, jak w tym filmie, ciśnienie zrobiłoby swoje.
Jest także interesujący ustęp na temat fizyki lotu latających spodków. Gdyby one faktycznie osiągały takie przyspieszenia, jak w niektórych filmach, przeciążenie na pokładzie wynosiłoby koło 700g (człowiek maksymalnie może wytrzymać 8g). Powiedziałbym, że to być może najbardziej oryginalna część całej książki. Takie rozważania nie są częste w literaturze popularnonaukowej, a dają sporo do myślenia. Myślę, że ta lektura byłaby całkiem sensowna dla niektórych miłośników ufoków.
Jest sporo o końcu świata, jakie są jego możliwe scenariusze i dlaczego Ziemia kiedyś stanie się niezdatna do zamieszkania. Interesujące, choć niezbyt oryginalne, jak na tego typu publikacje.
Natomiast, ciekawe były części, które traktowały o zjawiskach paranormalnych. Krauss nie wchodzi w meandry parapsychologii i nie zastanawia się, na ile "dowody" istnienia takich zjawisk jak telekineza, czy prekognicja są mało wiarygodne. Przeprowadza natomiast analizę tego, dlaczego są to zjawiska mało prawdopodobne z punktu widzenia znanej nam fizyki.
Dość dobrze czytało się też części o innych światach. To znaczy prawdopodobieństwie istnienia Obcych, czy podróży międzygwiezdnych.
Nie zgadzałem się z jego wnioskami na temat sztucznej inteligencji, ale te rozdziały, które o niej traktują również warto mimo wszystko przeczytać.
Jak widać, mamy poruszoną wielość różnych tematów. Siłą rzeczy, nie zostały one wyczerpane, zaledwie muśnięte, więc czytelnik może mieć pewien niedosyt. Czyta się jednakowoż dobrze, autor pisze przejrzyście, świetnie tłumaczy poruszane zagadnienia, a przekład stanął na wysokości zadania.
Są jednak kwestie, w których albo się z autorem nie zgadzam albo uważam, że dana kwestia została źle przedstawiona/zestarzała się.
Przykładowo, autor przywołuje tylko jedną metodę poszukiwania planet pozasłonecznych. Mianowicie, poprzez zmianę jasności gwiazd, związaną z poruszaniem się cih wokół wspólnego środka ciężkości. Zastrzega się, że w ten sposób można wykrywać tylko wielkie planety, rozmiarów mniej więcej Jowisza.
Tymczasem, jak wiadomo, metod tych jest znaczenie więcej. Jest chociażby metoda tranzytów, odkrywa się również coraz więcej planet wielkości Ziemi. Rozumiem, że w roku 1997 tak nie było, ale to jest właśnie ten przykład, gdy książka zestarzała się źle.
Natomiast, uważam, że znacznie mniej można usprawiedliwić niezwykły wręcz optymizm Kraussa odnośnie życia pozaziemskiego. Jest pewien, że skoro stosunkowo łatwo stworzyć aminokwasy, to życie powinno być wręcz powszechne we Wszechświecie. Prorokuje, że w XXI wieku na pewno takie życie odkryjemy. Uważam, że to nie jest taka oczywista sprawa, a większa ostrożność byłaby wskazana przy pisaniu.
Inna sprawa. Ja osobiście zgadzam się z poglądami Rogera Penrose'a odnośnie sztucznej inteligencji. Mianowicie, że nie jest na ten moment możliwe powstanie sztucznej inteligencji rzeczywiście podobnej do ludzkiej. Natomiast Krauss ekscytuje się wygraną komputera Deep Blue z Garrym Kasparowem w szachy i tym podobnymi sprawami, z Penrosem się nie zgadzając. Cóż, ja również pozwolę sobie się nie zgodzić.
Jednakże, biorąc pod uwagę wiek książki, muszę powiedzieć, że zestarzała się nad wyraz dobrze. Mimo wszystko polecam wszelkim miłośnikom nauki i science-fiction. Powinniście w większości się dobrze bawić, a i dowiedzieć czegoś ciekawego.
Ostatnia uwaga: niestety Tajemnice kosmosu nie posiadają przypisów ani bibliografii, jedynie krótki spis polecanych lektur. Automatycznie przez to muszę obniżyć ocenę.
Wreszcie, jeszcze ostatni moment, więc życzę Wesołych Świąt wszystkim czytelnikom.
Ocena: 7/10
Lawrence Krauss, Tajemnice Kosmosu. Czyli od latających talerzy do końca świata, Prószyński i Ska, Warszawa 1999
Hm, chyba powinnam ją kupić. Żeby była do kompletu ;) Zresztą, mam ją nawet na liście, widać kiedyś uznałam opis za interesujący. BTW, chętnie przeczytałabym takie opracowanie odnośnie bardziej współczesnej nauki i bardziej współczesnej popkultury. Są co prawda książki opisujące co popularniejsze tytuły ("Interstellar" chyba się doczekały, na pewno "Rick & Morty" i "Black Mirror"), ale wolałabym coś bardziej przekrojowego i sięgającego poza te najgłośniejsze produkcje.
OdpowiedzUsuńNiestety z tych nowszych kojarzę tylko te, co wymieniłaś (Interstellar to nawet planowałbym sobie kupić). No i jeszcze "Dr House, a nauka", jeśli dobrze pamiętam. Być może na rynku anglojęzycznym jest takie nowsze opracowanie
Usuń