piątek, 9 grudnia 2022

Jacek Komuda, Wilcze gniazdo

 Jak wiecie, nawet całkiem lubię powieści osadzone w realiach Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Zarówno te czysto historyczne, jak i te z nutą fantasy (jak chociażby W nawiedzonym zamczysku Jana Łady). Szczególnie zaś bliskie mi są te, które opowiadają o naszych dawnych Kresach Wschodnich.

Mimo tychże upodobań, jakoś długo nie zabierałem się za powieści Jacka Komudy, mimo, że wydawały mi się na pierwszy rzut oka pasować. W końcu jednak się zabrałem i oto pierwsza relacja z czytania.

Muszę powiedzieć, że dostałem niemal dokładnie to, czego się spodziewałem. Mianowicie powieść może niezbyt ambitną, grającą na pewnych ogranych w literaturze przygodowo-historycznej motywach, ale którą dobrze się czyta. Tak jest w istocie. Jednakże, muszę też przyznać, że Komuda posiada jakąś zadziwiającą lekkość pióra, tak, że czyta się nawet lepiej, niż dobrze. Trudno wyrazić, co w zasadzie mam na myśli, ale spróbuję. Czuć, że pisał to pasjonat tamtycz czasów, początku XVII wieku, który chciał możliwie dobrze ożywić je przed czytelnikiem. Powieść na pewno jest na swój sposób klimatyczna.

Natomiast, jeśli chodzi o fabułę to zbyt skomplikowana nie jest. Mianowicie, na ziemie ukrainne przybywa Gedeon Sieneński, młody szlachcic z województwa sieradzkiego. Odziedziczył w pobliżu Zołotonoszy sporą posiadłość po swoim stryju i chciałby ją objąć.

Na jego nieszczęście, już na miejscu okazuje się, że Janusz Sieneński, jego zmarły krewniak, był znanym powszechnie w okolicy warchołem i zabijaką. Wielu żywiło do niego nader uzasadnione urazy, a teraz patrzą krzywo także na młodego spadkobiercę.

Na dodatek, Sieneński sam posiada, może nie bardzo rozwinięty, ale talent do przysparzania sobie wrogów. Zadziera przypadkiem z innym znanym w okolicy zabijaką, ale przy okazji zyskuje sobie przyjaźń Iwana Barabasza, Kozaka.

Jak widzicie w książce dzieje sporo. Na dodatek, mamy wątek miłosny. Związane z tym porwanie narzeczonej oraz rzecz jasna burdy karczemne, zajazdy i tak dalej.

Poza tym, warto dodać, że akcja ma miejsce na progu powstania kozackiego Tarasa Fedorowicza, które zresztą w pewnym momencie się pojawia.

Wszystko toczy się szybko, książka zresztą nie jest zbyt gruba. Nie ma jednak wrażenia nadmiernej galopady, Komuda umiejętnie przedstawia nam tempo wydarzeń.

Postaci są może nieco jednowymiarowe (zwłaszcza poboczni), ale są też ciekawsze. Takie jak chociażby wspomniany Iwan Barabasz, czy sam główny bohater. Który to, chociaż niby prostolinijny, to jednak miewa całkiem ciekawe pomysły.

Bzdur historycznych nie zauważyłem, ale też nie szukałem bardzo uważnie. Nie rzucają się na pewno w oczy.

Cóż, to byłoby na tyle. Z jednej strony, nic nadzwyczajnego, jednak bawiłem się całkiem dobrze. Na pewno po powieści Jacka Komudy jeszcze sięgnę.

Ocena: 7/10

2 komentarze:

  1. A Komudy "Opowieści z Dzikich Pól" czytałeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałem. Pewnie podobne do "Wilczego gniazda", więc jak kiedyś będę miał okazję, to chętnie sięgnę.

      Usuń