piątek, 18 grudnia 2020

Rob DeSalle, David Lindley, Jak zbudować dinozaura. Czyli nauka w Jurassic Park

 Nie spodziewałem się, że tak szybko ten wpis tu będzie. Ale okazało się, że zamówiona książka jest ciekawsza, niż myślałem. A nie dość, że ciekawa, to dość cienka (razem ze skorowidzem jakieś 198 stron), więc przeczytałem naprawdę szybko. Zatem wrzucam też szybko, bo wydaje mi się, że warto.

Przede wszystkim, muszę powiedzieć, że jestem zaskoczony. Przede wszystkim, dlatego, że chociaż Prószyński wydał tę książkę jeszcze w 1999 roku, zasadniczo nie zestarzała się znacząco. Postaram się wskazać tych parę punktów, gdzie informacje są nieaktualne, ale wydaje mi się, że jest ich stosunkowo mało. Druga sprawa, która mnie zaskoczyła nawet bardziej, to fakt, że autorzy nie stwierdzają kategorycznie, że wskrzeszenie dinozaurów metodami inżynierii genetycznej jest niemożliwe. "Zaledwie" niezwykle mało prawdopodobne i niesie za sobą olbrzymie trudności, najpewniej nie do przeskoczenia.

Autorzy znają się na rzeczy. Rob DeSalle, jest genetykiem, jako pierwszy wyizolował fragment DNA przechowywany w bursztynie. David Lindley, z kolei jest fizykiem, wówczas, naczelnym Science. Zapewne odpowiadał za stronę matematyczną książki. W każdym razie, współpraca tej dwójki zapewne układała się całkiem dobrze - całość jest spójna i jasno napisana.

Panowie, po kolei w każdym rozdziale (licząc ze wstępem i epilogiem, jest ich 11), omawiają etapy, przez które trzeba by przejść, aby sklonować dinozaura. Zazwyczaj opierają się na tym, co Crichton napisał w Parku Jurajskim i kontynuacji, Świecie Zaginionym. Czasem również na tym, co pokazał w filmie Spielberg. Omawiają, podane tam informacje, po czym wyjaśniają, ile w nich prawdy z naukowego punktu widzenia. Jak również, jak trzeba by zmodyfikować, to co przedstawiono w tych dziełach literackich, by w ogóle mieć szanse powodzenia.

Już na samym początku, na fanów Spielberga, zostaje wylany swoisty kubeł zimnej wody. Omówiona zostaje ta scena, kiedy to zostaje znaleziony bursztyn z mezozoicznym komarem. W rzeczywistości, na Dominikanie, owszem, są złoża bursztynu, ale nie z mezozoiku, tylko z trzeciorzędu. Natomiast odpowiednio starego bursztynu, należałoby szukać np. w New Jersey. Z tym, że znajdowanie owego bursztynu, co naukowcy, owszem, nieraz robią, jest znacznie mniej widowiskowe, niż sposób, który pokazano w filmie.

Zasadniczo, wnioski są jednak takie - mimo, że bursztyn posiada rzeczywiście wręcz niewiarygodne zdolności konserwujące, to DNA dinozaura, nie przetrwałoby w komarze z mezozoiku. Przede wszystkim dlatego, że zostałoby zanieczyszczone DNA samego owada, poza tym, pewnie uległoby nadtrawieniu. Należałoby raczej szukać kawałka mięsa dinozaura, który odpryśnięty w czasie jakiejś walki, czy też w wyniku ocierania się jaszczura o drzewo, uwiązł w bursztynie.

Jak widać, poważne trudności, napotykamy już na samym wstępie. Takie znalezisko jest bardzo mało prawdopodobne, chociaż oczywiście możliwe. Nie będę się rozwodził nad kłopotami, które napotka się na następnych etapach. Zachęcam jednak do przeczytania, bo autorzy bardzo dobrze je opisują i przy okazji dają niezłe mini wykłady z wielu dziedzin wiedzy, przede wszystkim z genetyki. Wypiszę jedynie kilka ewidentnych baboli Parku Jurajskiego, które nie mają na pewno żadnego uzasadnienia, a które DeSalle i Lindley znaleźli:

  • Ubytki w genomie dinozaura, raczej nie powinny zostać załatane DNA żaby, jak to jest pokazane w filmie (i wspomniane w książce). Należałoby raczej użyć genomu ptaków (nie jednego, ale kilku, żeby mieć materiał porównawczy). Przede wszystkim bezgrzebieniowców, jako najbardziej prymitywnych i przypuszczalnie najbliżej spokrewnionych z dinozaurami.
  • Jajo, to nie tylko skorupa, wypełniona odżywczą pulpą, ale bardzo złożony "mechanizm", "współpracujący" z zarodkiem. Zatem, nie należałoby używać jaj krokodyla, z "syntetycznym żółtkiem", ale raczej strusich i pierwotną całością jaja.
  • Nie dałoby się tak zdeterminować zarodków dinozaurów, aby powstawały tylko samice.
  • "Zaprogramowanie" dinozaurów, tak, by nie syntetyzowały lizyny, zatem były uzależnione od ludzi, raczej jest bez sensu, z uwagi na to, że dinozaury najpewniej i tak tego nie potrafiły. Tak jak nie potrafią ptaki.
  • Matematyk Ian Malcolm, mówi nieprawdziwe rzeczy, o możliwym wyglądzie wykresu populacji dinozaurów na Isla de Nublar. Chociaż, sam pomysł, że system nie wychwycił tego, że dinozaury się rozmnażają, jest już jak najbardziej sensowny.

Jak widać, trochę się tego uzbierało. Takich błędów jest więcej. Warto tutaj jednak dodać, że autorzy, zasadniczo jednak zdają się mieć życzliwy stosunek do Crichtona i przyznają, że miał dobrą intuicję, chociaż w wielu punktach, po prostu zabrakło mu wiedzy. W Jak zbudować dinozaura znajdziemy wiele ciekawostek odnośnie samego filmu, czy książki (przykładowo, jeden z laborantów na Isla de Nublar jest prawdziwym biologiem). Myślę, że już z tego powodu warto ją przeczytać.

Natomiast, co do spraw, które znacząco się zmieniły od lat 90., kiedy była pisana ta książka... Cóż, przede wszystkim został ukończony Projekt Poznania Genomu Ludzkiego, który w książce jest wspominany jako ciężki w finalizacji. Poznano również genomy wielu organizmów, w tym strusi. Autorzy nie są także pewni, co do taksonomii Archeopteryxa, czy rzeczywiście uznawać go przodka ptaków, czy może jednak nie. Ten problem, do końca nie są został rozstrzygnięty i dzisiaj, chociaż jednak przeważa opinia (tutaj jedna praca), że Archeopteryx to przodek ptaków. Na pewno również techniki sekwencjonowania DNA, poczyniły znaczący postęp w porównaniu z tym, co opisują autorzy, ale tutaj ciężko mi zweryfikować szczegóły. Z tego, co jednak wiem, podstawy się nie zmieniły - nadal jest używana wirówka i metoda PCR. Na ile jestem w stanie to ocenić, książka, mimo upływu wielu lat, jest w przeważającej mierze, nadal aktualna i można czytać bez większych obaw.

Jak wspominałem wcześniej, napisana jest jasno. Autorzy starają się zwięźle i prosto wytłumaczyć skomplikowane zagadnienia, ale bez przesady. Przydałaby się bardziej szczegółowa bibliografia, ale mamy chociaż spis źródeł w języku polskim.

Warto też dodać, że książka zawiera sporo ładnych ilustracji i całkiem przyzwoitych zdjęć, mimo, że czarno-białych.

Tak się prezentuje wnętrze
Podsumowując, nie jest źle, zwłaszcza biorąc pod uwagę wiek tej publikacji.

Ocena: 9/10.

12 komentarzy:

  1. Smuteczek mocno, bo chciałam to kupić, ale typ z olx przestał mi odpisywać. A teraz piszesz, że jest mniej nieaktualna, niż zakładałam, więc smuteczek mocniej, chlip ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to bywa na Allegro i zazwyczaj jakoś strasznie drogo nie jest. Znalazłem teraz za dychę:
      https://allegro.pl/oferta/jak-zbudowac-dinozaura-desalle-lindley-1997-9352081236
      Myślę, że warto kupić za tę cenę.

      Usuń
    2. Z przesyłką to już 24 zł (bo żeby teraz zamawiać listem pocztowym to jeszcze nie upadłam na głowę), więc trochę dużo jak za cieniutka książkę z obdartą okładką...

      Usuń
    3. Ja mam wykupiony smart i zwykle coś dobieram do czterech dych, by mieć darmową przesyłkę.

      Usuń
    4. No właśnie nie ma co dobrać (bo mam jeszcze 5 innych książek z serii na oku, ale ten sprzedający nie ma żadnej, allegro monitoruje na bieżąco). No i smarta też nie mam, dlatego, żeby za bardzo nie kusiło xD

      Usuń
    5. Przyznaję, że przy posiadaniu Smarta, pokusa nieraz jest bardzo silna :P. A co masz na oku jeszcze? Bo może i mnie skusi.

      PS. Jeśli kiedyś będę coś kupował i ta pozycja będzie, to mogę Ci wziąć, jak zwrócisz za przesyłkę :P.

      Usuń
    6. Dzięki za propozycję, ale poradzę sobie. Nie śpieszy mi się w końcu.;)

      Poza "Jak zbudować dinozaura" mam jeszcze: "Kres ewolucji", "Krótką historię Ziemi", "Tajemnice kosmosu", "Z powrotem na Ziemię" (tego jest multum w starszych wydaniach za grosze, ale to z Na ścieżkach nauki jest najnowsze, a nie wiem, czy nie było jakoś aktualizowane), "Tajemnica epoki lodowcowej", "Życie w innych światach", "Ewolucja i zagłada", "Wielki początek", "Zamarznięta ziemia" i "Ewolucja jest faktem" (to chodzi za jakieś horrendalne pieniądze na allegro). Miałam jeszcze "Podziemne życie", ale już je sobie kupiłam na Dedalusie ;)

      Usuń
    7. Spoko :P.
      Część kojarzyłem, nieliczne mam, ale kilku nie znałem, więc chętnie sprawdzę. Dzięki. Jeśli chodzi o "Z powrotem na Ziemię", to chyba była aktualizacja w tym najnowszym wydaniu. Dodano parę tekstów, więc raczej warto kupić to najnowsze.

      Usuń
    8. Ja z tej serii szukam Oppenheimera "Pożegnanie z Afryką. Jak człowiek zaludnił świat" - niestety, ceny od 80 zł w górę. Niestety, ostatnimi czasy jakby tematyka ewolucji człowieka mniej interesowała Prószyńskiego.

      Usuń
    9. Ja mam wrażenie, że ostatnimi czasy to oni tylko na astrofizyce się skupili... (z jednym paleontologicznym wyjątkiem w zeszłym roku, ale to poza serią).

      Usuń
  2. Nie obchodzi mnie nauka i sprzeczki. Ta ilustracja jest dla mnie wystarczającym dowodem: https://pl.pinterest.com/pin/679199187537141518/

    W sumie czytałabym, jeśli by mi wpadła przypadkiem w ręce - to na pewno fajna rzecz tak "warsztatowo" do jakiś prywatnych pisanych projektów. Tak mi się przypomniało - jak miałam z 8 lat i zrozumiałam, o co chodzi w tej kreacji dinozaurów to przez całe lato prowadziłam projekt "Żywica w bursztyn", maczając znalezioną żywice po kryjomu w różnych stężeniach soli, chcąc wysłać DNA obecnych zwierząt w przyszłość moim własnym bursztynem.XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skisłem mocno :P. W podobnym wieku chyba też robiłem "bursztyn", ale z jakąś roślinką :P.

      Usuń