czwartek, 17 grudnia 2020

Michael Crichton, Kula

Ostatnio wrzucałem coś o Crichtonie, więc idąc dalej tym tropem, tym razem o jednym z moich nowszych (jeszcze październikowych nabytków), też jego autorstwa. Kula, mimo, że również doczekała się ekranizacji, nie zyskała statusu tak kultowego dzieła, jak Park Jurajski. Nie jestem pewien dlaczego, bo osobiście, oceniam jednak tę, mniej znaną książkę wyżej. Na pewno powiedziałbym, że zapoznać się warto, o ile lubicie dające do myślenia science-fiction, które trzyma w mocnym napięciu praktycznie cały czas. Od razu zastrzegam, że owego filmu (ekranizacja bodajże w 1997) nie widziałem, ale słyszałem, że słaby. Książka jednak całkiem niezła, więc jak ktoś ciekaw, dlaczego mówię, że warto, to zapraszam.

Główny bohater jest psychologiem, specjalizującym się przede wszystkim w pomocy ofiarom katastrof. Jednak, dawno temu, jeszcze jako młody, początkujący naukowiec, zajmował się pewnym tajnym projektem, finansowanym przez wojsko. Opracowywał scenariusz reakcji, podczas potencjalnego kontaktu z inteligencją pozaziemską. Nawet skompletował odpowiedni do tego zadania zespół. Oczywiście, jak przystało na trzeźwo myślącego człowieka, prawie zapomniał o owym dziwacznym projekcie. Wtem jednak, upomina się o niego Marynarka Wojenna USA.

Okazało się, że głęboko na dnie Pacyfiku, znaleziono olbrzymi statek kosmiczny. Ewidentnie zaprojektowany do przemierzania Kosmosu, a liczący co najmniej trzysta lat. Psycholog spotyka swój stary zespół i wspólnie mierzą się z tym osobliwym zadaniem.

Nie będę może zdradzał szczegółów, ale powiem tak - akcja obfituje w nieoczekiwane wydarzenia. Atmosfera odcięcia od świata, osiągnięta przez Crichtona, jest iście mistrzowska. Doskonale obnaża on słabości ludzkiej psychiki, w tym poszczególnych charakterów.

Jeśli chodzi o same postacie, to są zdecydowanie wyraziste, dobrze zarysowane i osobiście miałem swoich faworytów. Może Crichton nie osiągnął najwyższego poziomu, ale całkiem w porządku już jak najbardziej.

Niestety, książka ma też strony negatywne. Przede wszystkim, osobliwa jest ubogość opisów. Naprawdę byłoby co opisywać, ale niestety, mam wrażenie, że autor się niespecjalnie wysilał. Nie jest to jakaś duża wada, ale mi trochę przeszkadzało.

Zakończenie też jest... rozczarowujące, co ja mam powiedzieć. Nie do końca tego się spodziewałem, chociaż na pewno daje do myślenia. Mam też pewną uwagę, odnośnie strony naukowej - w pewnym momencie, bohaterowie dyskutują o możliwym przejściu przez tunel czasoprzestrzenny. Z tym, że takie tunele są raczej nie do przejścia (chyba, że pod bardzo szczególnymi warunkami). Ale to drobna uwaga, rozumiem, po co autorowi był taki zabieg i akurat dobrze wyszło, że się nie rozwodził za bardzo nad tą kwestią.

Zasadniczo, dobre science-fiction. Może nie bardzo wybitne dzieło, ale też nie jakaś zupełna pulpa, a czyta się całkiem dobrze.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz