poniedziałek, 5 października 2020

Daniel Abraham, Cień w środku lata

 Daniel Abraham, jest dość cenionym, amerykańskim pisarzem fantasy i science-fiction. W Polsce jednak, jest znany głównie ze space opery, The Expanse, napisanej wspólnie Ty Franckiem pod pseudonimem James Corey.

W tym miejscu, pojawia się zagadka: Dlaczego jego inne książki, nie stały się popularne w Polsce?

Trzeba bowiem wiedzieć, że Abraham napisał m.in. dwa dość dobre cykle: The Long Price Quartet (w Polsce przetłumaczone jako Cena Ostateczna) oraz The Dagger and the Coin Quintet (w Polsce opublikowane jako Sztylet i Moneta).

Ale no właśnie, tutaj zaczynają się schody. Nad Wisłą wydano tylko pierwsze tomy obu tych cykli. O pierwszym tomie Sztyletu i Monety, czyli Smoczej Drodze, w końcu napiszę. Nadmienię tylko, że to bardzo dobra książka. W każdym razie, wydawnictwo Ars Machina, nie wydało dalszych części.

Podobnie jest z tą, omawianą dzisiaj. Cień w środku lata, wydał Mag w 2009. Po czym, odpuścił wydawanie następnych części. Tymczasem, jest to bardzo dobre fantasy, z ciekawym uniwersum i niebanalną fabułą. Dlatego, nie mam pojęcia, dlaczego pan Abraham w Polsce się nie przyjął. Zatem, może szerzej, dlaczego oceniam tę książkę dobrze.

Najciekawszy chyba jest świat. W przeciwieństwie do "standardowego" fantasy, wzorowanego zazwyczaj na różnych kulturach europejskich, tutaj autor ewidentnie inspirował się na Dalekim Wschodem. Z góry uprzedzam, że nie jestem nawet obytym amatorem, jeśli chodzi o te rejony, więc zapewne wielu odniesień nie wyłapałem.

Tym niemniej, bazując na mojej ograniczonej wiedzy, zdaje mi się, że w dużej mierze, Abraham wzorował się na dawnych Chinach (po trosze chyba też Korei). Przykładowo, w tym świecie, mamy wyspę Nippu, gdzie mieszkają barbarzyńcy, mówiący obcym językiem (jak ktoś nie kojarzy, to podpowiadam, że Japonia to właśnie Nippon). Nie jest też wprost opisany wygląd postaci, ale "obcy" dla nich jest blondyn, zatem wnioski same się nasuwają.

Kultura tego świata, zdaje się trwać w osobliwej stagnacji. Nie ma technologii, czy wynalazczości w dzisiejszym rozumieniu (czy nawet średniowiecznym - po prostu zachodnim). Wszystkie bardziej skomplikowane czynności są załatwiane przy pomocy magii, w postaci andat.

Czym są owe andat? Czymś w rodzaju ducha, nie przywołanego, ale raczej "wykutego" przez poetę. Owi poeci, wlewają w ową ideę, dużą część swojej osobowości, w końcu nadając jej formę cielesną, którą potem utrzymują na uwięzi. Nie jest to łatwe, potrafi wykańczać (w andat często materializują się osobiste demony danego poety). Twory te często przeżywają twórców, bo odpowiednio przeszkolony młody poeta, może przejąć od starego jego ciężar.

W tym społeczeństwie, poza słowami, niezwykle ważna jest też mowa gestów. Jest "postawa pytania", "postawa uległości" i  tak dalej. Generalnie, autorowi bardzo plastycznie udało się opisać tę kulturę, można wczuć się w klimat tego świata. Ktoś na LC, porównał styl pisania pana Abrahama do Guya Gavriela Kaya. Muszę się zgodzić, podobieństwo faktycznie jest. Choć z zastrzeżeniem, że jednak do kunsztu Kaya Abrahamowi daleko.

I warto dodać, że nie jest to bynajmniej bajkowy świat. Jest powszechne niewolnictwo, a zabijanie się arystokratów w drodze do schedy po ojcu, jest traktowane jak emocjonujące zawody sportowe.

Tak jeszcze dodam, że w tym świecie, potężne niegdyś Imperium upadło z osiem pokoleń temu. Na jego miejscu, powstało wiele państw, rządzonych przez khaiem, w każdym z nich, zwykle znajduje się andat. Nasuwają się skojarzenia z taifami na Półwyspie Iberyjskim po upadku Kalifatu Kordoby, czy może mandarynami w cesarskich Chinach. Natomiast, hen za morzem, znajduje się Galta - potężne państwo, z rozwiniętą technologią, które handluje z państwami khaiem (tutaj przychodzi na myśl np. Portugalia).

Na takim właśnie tle, toczy się opisana w tej książce historia. Miasto Saraykhet, rozkwitło dzięki handlowi bawełną, wzmacnianego przez ich andat. Właśnie tutaj, przybywa młody, początkujący poeta, mający się uczyć od starego, jak przejąć jego andat.

Jednocześnie, w Saraykhet rozgrywa się rozbudowana intryga Galtów, którzy chcieliby, by miasto utraciło swój handlowy atut. Mamy więc spiski i zbrodnie, które mają zachwiać magią poety. Wszystko to podane w ten sposób, że budzi refleksje, o charakterze wręcz filozoficznym. Na przykład, bardzo dobrze opisana jest cała tragedia życia poetów.

Gorzej jest z bohaterami (chociaż nadal nie jest źle). Nie tyle, że są źle zarysowani, ale raczej, mało którego z nich, rzeczywiście można polubić. Najważniejsi, zdają się zagubieni i nie za bardzo wiedzą, co mają robić.

Przykładowo, mamy tam człowieka, który nie został poetą, chociaż mógł. Do końca, de facto nie wiemy, dlaczego tak bardzo mu to nie pasowało. Nie wie gość czego chce, chociaż stara się być uczciwy.

Przedstawiciel galtyckiego domu handlowego, jest generalnie przyzwoitym człowiekiem. Ale musi wykonywać obrzydliwe rozkazy swoich przełożonych. Nie podoba mu się, chciałby się zbuntować, ale nie może itd.

Nie rozwodząc się, bo nie chciałbym za wiele zdradzić, ale na tym mniej więcej polega cały problem z tymi bohaterami. Chyba najciekawszą postacią, wydał mi się stary poeta, Heshai. To stary człowiek, wymęczony całymi dziesięcioleciami zmagań ze swoim andat. Niezbyt lubiany przez wyższe sfery, musi być jednak tolerowany. Często ucieka w alkoholizm, ma jednak przebłyski inteligencji i hartu ducha. 

Bardzo ciekawą postacią jest też ów andat. Bardzo dobrze udało się panu Abrahamowi pokazać, że to bardziej ktoś w rodzaju ducha, nie człowiek. Ma jednak typowo ludzkie odruchy i czasem nie do końca wiadomo, jak go traktować. Trochę mi czasem ta postać kojarzyła z androidami z Blade Runnera Dicka.

Co do fabuły, to powiem, że zaskoczyć potrafi. Przykładowo, spodziewałem się, że dojdzie do takiego, nie innego zakończenia, ale pewne szczegółów, zupełnie się nie spodziewałem.

A, na koniec jeszcze coś odnośnie stylu pisania pana Abrahama. Generalnie, podobał mi się. Jak mówiłem, jest pewne podobieństwo do Kaya, ta historia ma pewien klimat. Dzieje się dużo, ale zarazem, nie ma tu pośpiechu.

Jednak, na samym początku, dość trudno się wciągnąć. Informacje odnośnie świata, są dawkowane dosyć opornie i niejednokrotnie nie do końca wiadomo, o co chodzi. Później, jak już się wkręci, jest w porządku, ale na początku może być ciężko. Jakbym miał obstawiać, co może być przyczyną takiej porażki Abrahama na polskim rynku, to obstawiałbym właśnie tę nieumiejętność odpowiedniego wprowadzenia w świat na samym początku powieści.

A tego nam Mag już nie wydał

Tym niemniej, jak widać, bardzo mi się podobało. Może nie byłem jakoś specjalnie zachwycony, ale jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawi mnie, jak dalej potoczy się ta historia.

Niestety, będzie trzeba jednak sięgnąć po dalsze części po angielsku, bo chyba się nie zanosi, by ktoś miał znowu zacząć wydawać Cenę Ostateczną.

Należy też dodać, że Cień w środku lata, ma zakończenie otwarte. Wiemy, że jakaś tam dalsza historia powinna być, ale też nie jest urwana w takim momencie, że zupełnie nie wiadomo, co się stało. Od biedy zatem, można czytać jako samodzielną książkę, jak ktoś nie chce się męczyć z angielskim. Polecam też takie rozwiązanie, zwłaszcza, że książka chodzi na popularnym serwisie aukcyjnym za przysłowiowe psie grosze.

Ostatecznie: 8/10.

3 komentarze:

  1. Zagadką byłoby raczej, dlaczego Expanse stało się popularne, gdyby nie było z góry wiadomo, że przez serial. Przed emisją serialu przecież FS próbowała wydawać cykl i skończyli na jednym tomie.

    Kupiłam to kiedyś na Dedalusie za psi grosz. Pewnie w końcu doczeka się swojej kolejki, bo w końcu jest w domu i jak piszesz dobre, ale ten brak kontynuacji po polsku trochę mnie zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cień w środku lata" zdecydowanie polecam. "Smoczą drogę" mniej - to zależy co kto lubi, bo to takie dość standardowe fantasy (od standardu odbiega tylko docenienie tematyki ekonomicznej - najwyraźniej autor ja lubi). Natomiast o przerwanie cyklu "Cena Ostateczna" mam do Maga wielkie pretensje.

      O "nieprzyjęciu" się Adamsa na polskim rynku pisałem przed laty w takiej zbiorówce "Polegli na polu chwały":
      http://seczytam.blogspot.com/2016/01/polegli-na-polu-chway.html

      O "Smoczej drodze" tu:
      http://seczytam.blogspot.com/2015/12/daniel-abraham-smocza-droga.html

      I odnalazłem w necie - wrzuciłem (piracko) na bloga taki wstęp do cyklu Sztylet i Moneta:
      Daniel Abraham "Wstęp do taksonomii ras" (już po tym można sprawdzić na ile cykl się spodoba):
      http://seczytam.blogspot.com/2015/12/daniel-abraham-wstep-do-taksonomii-ras.html

      Usuń
    2. No to właśnie Twoja notka przekonała mnie, że warto poświęcić te 6zł na zakup pomimo tego, że cykl niedokończony. ;) Smoczą drogę chyba też mam, kupioną w podobnej cenie, ale głowy sobie nie dam uciąć.

      Usuń