sobota, 26 listopada 2022

Kevin Peter Hand, Pozaziemskie oceany. Poszukiwanie życia w głębinach kosmosu

 Mam pewien problem z ocenianiem tej książki. Co prawda, od dawna interesuje się astrobiologią,
jednakże jest to pozycja, która dotyczy takiego jej wycinka, w który się nigdy jakoś specjalnie nie wgłębiałem. Stąd, być może nie dostrzegam pewnych braków. Jednakże, bazując na swojej wiedzy i ogólnym wyrobieniu w lekturze książek popularnonaukowych, postanowiłem się jednak pokusić o pewną ocenę. Tym bardziej, że książka ta, zdaje mi się na polskim rynku być czymś raczej unikatowym. Warto chociażby w ten skromny sposób, za pomocą tejże recenzji jakoś ją rozpromować. Zatem, z nadzieją, że jakoś specjalnie się pomylę, zacznijmy.

Mówiąc krótko, jest to pozycja, która opowiada o możliwości istnienia życia na planetach w całości pokrytych oceanami. Na dodatek, oceanami przykrytymi grubą skorupą lodową (z wyjątkiem Tytana, który również jest omawiany). Autor prowadzi pewne rozważania natury ogólnej, jednakże przede wszystkim skupia się obiektach, gdzie takie oceany najpewniej występują w naszym Układzie Słonecznym.

Do czego zresztą ma wybitne kompetencje. Kevin Peter Hand jest bowiem planetologiem, który należy do zespołu który odpowiada za misję Clipper, która ma wylądować na księżycu Europa. Po tym wstępie, przejdźmy może do szerszego omówienia treści samej książki.

Pozaziemskie oceany są podzielone na cztery części. W pierwszej, mamy dość ogólne wprowadzenie do tematyki życia w oceanach, w szczególności ziemskich. Sporo miejsca poświęcił autor kominom geotermalnym, które zresztą miał przyjemność oglądać z okna batyskafu. Zwraca też uwagę na strefę Złotowłosej, którą należy zdecydowanie rozszerzyć, w przypadku gdy rozpatrujemy obecność wody w stanie ciekłym także pod lodową skorupą.

Następna część jest chyba najciekawsza, bo traktuje o interesujących wodnych światach z naszego Układu Słonecznego. Najwięcej miejsca poświęcono oczywiście Europie. Nic dziwnego - koło niej przeleciało najwięcej sond z omawianych w tej części obiektów, a poza tym jest to tematyka szczególnie bliska autorowi.

Mamy bardzo interesujące wytłumaczenie, skąd wiemy, że na Europie znajduje się ocean, odwołując się przede wszystkim do pomiarów grawitacyjnych oraz magnetycznych.

Oczywiście, na Europie mimo wszystko Hand nie poprzestaje. Sporo miejsca poświęcił Enceladusowi, z uwagi na fakt, że zanotowano tam bardzo ciekawe zjawisko kriowulkanizmu, które jest niemal bezpośrednim dowodem na to, że pod spodem znajduje się woda. Takoż niemało miejsca przypadło Tytanowi, z jego gęstą atmosferą i jeziorami płynnych węglowodorów na powierzchni.

Nieco mniej miejsca przypadło Ganimedesowi i innym obiektom. Co prawda, na Ganimedesie też na pewno jest woda, ale z uwagi na to, że najpewniej pozostaje uwięziona między dwoma warstwami lodu (w tym takich jego form, które na Ziemi są nieznane, bo powstają pod wielkim ciśnieniem) siłą rzeczy nie jest tak ciekawym obiektem z punktu widzenia astrobiologa.

Oczywiście fakt, że powiedzmy, takiemu Plutonowi, czy jego księżycowi, Charonowi poświęcono stosunkowo mało treści wynika z tego, że najmniej o tych ciałach niebieskich wiemy.

Arystyczna wizja powierzchni Europy

Warto odnotować, że autor nie ogranicza się do przywołania po prostu znanych nam faktów na temat tych obiektów, ale też opisuje skąd mamy te informacje. Mamy sporo o przelocie sondy Galileo wokół Europy, misji sondy Cassini wokół Saturna, zwłaszcza lądowaniu lądownika Huyghens na Tytanie i tak dalej. Muszę nieśmiało przyznać, że bardzo mi się to podobało i sporo dowiedziałem o tych, raczej mi znanych uprzednio misjach.

Powiedziałbym, że to najbardziej konkretna część całej książki i najbardziej mi się podobała.

Część trzecią zatytułowano Od zamieszkiwalnego do zamieszkanego. Ten rozdział jest mocno nierówny moim zdaniem, zaraz przejdę do kwestii dlaczego. Otóż jak można się domyślić, poświęcono go kwestii tego, jakie warunki muszą zajść w danym oceanicznym świecie, aby pojawiło się tam życie.

Całkiem zgrabnie (chociaż czasem porównania są nieco zbyt łopatologiczne, jak na mój gust), wyłożono tam podstawy biochemii życia. Jest wyjaśnione, dlaczego woda jest tak dobrym rozpuszczalnikiem, jest sporo o DNA i tak dalej. Bardzo ciekawy fragment traktował o sztucznie stworzonym hachimoji DNA, czyli innej formie tej cząsteczki, która też całkiem dobrze się replikuje. Nie muszę chyba mówić, że istnienie czegoś takiego znacznie bardziej uprawdopodobnia istnienie jakiejś innej formy życia.

Co mi jednak nie pasowało? Mianowicie rozważania Handa na temat tego, czy w światach oceanicznych może pojawić się życie inteligentne, a już w szczególności technologia. Była to już czysta gdybologia, do której prawdę mówiąc, jestem bardzo mocno sceptyczny. Jestem bardzo ciekaw, czy pan Hand zna książki Arthura Clarke'a z serii Odyseja Kosmiczna. Na kartach tych powieści owszem, na Europie jest życie, czasem nawet inteligentne, jednak ze względu na uzależnienie od kominów geotermalnych (sam autor przyznaje, że byłyby one kluczowe dla życia na takim świecie), nie jest w stanie rozwinąć skrzydeł (czy też płetw w tym przypadku). Widać jednak, że autorowi takie rozważania sprawiają dużo radości, co sam zresztą przyznaje, więc niech mu tam będzie. Warto jednak pamiętać, by do takich spekulacji podchodzić z dystansem.

Natomiast znowu znakomita jest część ostatnia, którą poświęcono planowanym misjom kosmicznym. Najciekawszą chyba ma być misja Dragonfly, czyli ważka, która ma planuje wysłać na Tytana właśnie latający pojazd przypominający ważkę. Powinien znakomicie się sprawdzić w gęstej atmosferze tego satelity Saturna.

Niestety, jak napisał autor, nie "nie jest to praca dla ludzi o słabym sercu". Planowane daty kolejnych misji zwykły się raczej opóźniać, niż przyspieszać, same badania też trwają długo. Pocieszające jest jedynie to, że może wolno, ale jakoś tam posuwamy do przodu naszą wiedzę o Układzie Słonecznym.

Czego mi zabrakło? Może jakiegoś ogólnego rozważania o planetach z układów pozaziemskich, które również mogłyby być wodnymi światami, jednakże niepokrytymi lodem. W końcu metody detekcji planet pozaziemskich cały czas posuwają się do przodu, na pewno byłoby o czym pisać, zwłaszcza o perspektywach na badanie atmosfer takich globów. Jestem jednak w stanie ten fakt wybaczyć z uwagi na to, że resztę dostaliśmy w całkiem dobrym gatunku.

W książce pojawiają się przypisy. Niestety nieco mało, niejednokrotnie mi gdzieniegdzie przypisu brakowało, tym niemniej są. Lepiej taki stan, niż ich kompletny brak. Brakuje natomiast bibliografii, musimy się zadowolić pracami wyszczególnionymi w przypisach. Na plus natomiast zasługuje indeks, ułatwiający wyszukanie poszczególnych fraz w książce.

Ostatecznie, muszę powiedzieć, że książka jest bardzo dobra. Nie wybitna, ale na pewno warto przeczytać.

8/10

K. P. Hand, Pozaziemskie oceany. W poszukiwaniu życia w głębinach kosmosu, CC Press, Kraków 2022

2 komentarze:

  1. Czyli będzie fajnym uzupełnieniem "Wyobrażonego życia" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczącym rozszerzeniem nawet bym powiedział. Powiedziałbym, że generalnie to jednak poziom wyżej niż "Wyobrażone życie".

      Usuń