Już nieco ochłonąłem po dłuższym wyjeździe, więc uznałem, że jest to dobry moment, na podzielenie
się swoimi wrażeniami z lektury tej nieco już wiekowej polskiej fantastyki naukowej.
Mutanci, tak samo jak kontynuacja Umrzeć, by nie zginąć, cieszyły się sporym uznaniem na początku lat dziewięćdziesiątych. Jednakże autor, Tadeusz Markowski, nigdy jakoś nie zdołał się zebrać, by napisać część trzecią. Dopiero niedawno udało mu się znaleźć autora, Marka Żelkowskiego, który pomógł mu dokończyć to dzieło pod tytułem Dzieci Hildora. Ta długo wyczekiwana trzecia część ukazała się w roku 2020, natomiast dwie poprzednie zostały wznowione parę lat wcześniej.
Oczywiście, byłem zaciekawiony owymi Dziećmi Hildora, które tak długo oczekiwały na swoje przyjście na świat. Jednak, uznałem, że najpierw sprawdzę, jak mi pasuje styl pisania Markowskiego i postanowiłem zabrać się do części pierwszej, czyli właśnie Mutantów. Jeszcze, żeby być ścisłym dodam, że Mutanci są pierwsi tylko wedle chronologii wewnętrznej tegoż cyklu.
Muszę powiedzieć, że całkiem mi się spodobało i zamierzam kupić dwie następne części, których mi brakuje. Jeśli lubicie taką sci-fi w starym stylu, to myślę, że będzie to coś dla Was. Zainteresowanych szerszą opinią, zapraszam do dalszej lektury.
Żeby nakreślić nieco ramy powieści... Akcja toczy się około 2 tysięcy lat po czasach w jakich żyjemy obecnie. Ziemia zjednoczyła się w coś w rodzaju gigantycznej federacji państw, na których czele stoi prezydent Ziemi. Prezydent ma pod sobą policję. Dodatkową siłą, która stablizuje sytuację na Ziemi jest Flota. Włada przestrzenią kosmiczną, ale poza tym dysponuje sporą siłą militarną. Na tyle dużą, że mówiąc kolokwialnie, trzyma za mordę pozostałe państwa na Ziemi, które chciałyby wybić się na niezależność. Dodatkowo, ludzkość ma bazy na Księżycu, na które regularnie lata oraz na orbicie Saturna. Okazjonalnie odbywają się również loty w dalszy kosmos, ale generalnie brak na nie funduszy. Tylko jacyś szaleni wizjonerzy marzą o dalszej kolonizacji kosmosu.
Kiedyś jednak, owi wizjonerzy mieli znacznie większą siłę przekonywania. Dlatego, profesor Alfred Hildor stworzył trzydziestkę tytułowych mutantów. Są to ludzie niezwykle inteligentni i sprawni fizycznie, dodatkowo obdarzeni darem telepatii. Wszyscy przynależą do Floty, gdzie sprawują się pierwszorzędnie, ale generalnie nie są darzeni sympatią.
Cała historia to głównie intrygi polityczne prezydenta Ziemi, Borisova. Umyślił on sobie, że wygra drugą kadencję i przy okazji pozbędzie się mutantów. Oczywiście, sami zaintesowani i ich ojciec (tak go zresztą traktują) profesor Hildor, nie zamierzają biernie czekać na swoją zagładę. Zatem, czegóż my tutaj nie mamy... Starcia między Flotą, a policją, pościgi, wybuchy, szpiegostwo, zdradę i sporo wielkiej polityki. Mówiąc krótko, dzieje się naprawdę sporo. Zarazem jednak, nie mamy wrażenia jakiejś szaleńczej galopady, wszystko dość logicznie i stopniowo składa się w jedną całość.
Zasadniczo, przyczepiłbym się tylko do bohaterów. Część z nich, jest nieco bezbarwna. Zwłaszcza osobowości mutantów nieco zawodzą. Przede wszystkim, poznajemy ich stosunkowo mało. Może pięcioro, a przecież istnieje cała trzydziestka. Mam odczucie, że nieco został zmarnowany potencjał ukazania bardzo ciekawych osobowości. Poza tym, ci, których mamy okazję poznać, często również nie posiadają jakichś głębszych osobowości. Jedynie jedna z nich, Ewa Bonov była kimś, z kim można szerzej sympatyzować.
Robi za to robotę profesor Hildor i niektórzy oficjele. Nie żebym był zachwycony, ale przynajmniej bardziej usatysfakcjonowany, w porównaniu z mutantami.
Tym niemniej, jak wspomniałem, jest to bardzo dobre science-fiction w starym stylu. Osobiście zaliczyłbym do fantastyki socjologicznej. Jeśli ktoś lubi, to raczej mu się spodoba.
Co ważne, wznowienie ukazało się nakładem wydawnictwa Stalker Books. Zatem jest do kupienia tylko na ich Allegro oraz w księgarni esef.com.pl. Jeśli nawet nie zdecydujecie się na Mutantów, polecam zapoznać się z ofertą tegoż wydawnictwa.
Ocena: 8/10
T. Markowski, Mutanci, Stalker Books, Olsztyn 2017, ISBN: 978-83-7590-290-7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz