poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Marcin Ryszkiewicz, Ziemia i życie. Rozważania o ekologii i ewolucji

 Nieco ponaglony komentarzem pod jednym z ostatnim wpisów, szybciej sięgnąłem po zakupioną książkę Marcina Ryszkiewicza. Cóż, jestem pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się, że będzie jednak bardziej przestarzała, natomiast okazało się, że wypada nienajgorzej. Oczywiście, Ryszkiewicz pisze nieźle i od początku uważałem, że raczej lektura stratą czasu nie będzie. Nie zestarzała się drastycznie głównie dzięki przyjętej formie (Ziemia i życie została wydana w 1995 roku). Zacytujmy wstęp autora (str. 10):

Moja macierzysta placówka nazywa się jeszcze ładniej: Muzeum Ziemi, bez żadnych dodatkowych przymiotników. Chciałbym by ta nazwa do czegoś zobowiązywała, narzucała sposób patrzenia na świat, by pozwoliła przynajmniej przywołać tę zapomnianą, lecz w jakiś sposób wciąż obecną, historię naturalną

To prawda opisanie świata nie jest dziś już możliwe. Ale nauka nie kreśli przecież obrazu świata, lecz składa raczej kamyki z wielkiej, nieskończonej mozaiki (...)

Możemy tylko, przynajmniej w teorii, spojrzeć z oddali na obraz, którego z bliska i tak nie zobaczymy.

Mamy 14 rozdziałów, z których każdy składa się z kilku esejów, które razem tworzą w obrębie rozdziału pewną całość. Jak sugeruje wstęp Ryszkiewicz próbował skupić się na swoistej historii naturalnej, sięgając niejednokrotnie do prac pionierów w danej dziedzinie. Dzięki temu, książka wciąż jest warta czytania po latach. Nie będę szczegółowo się skupiał na każdym rozdziale, bo notka drastycznie by się rozrosła. Wybiorę kilka tylko szczególnie ciekawych rozdziałów, jak również te, które moim zdaniem, najsłabiej wytrzymały próbę czasu. Oczywiście, z zastrzeżeniem, że mogłem się pomylić w swojej ocenie. Kto jednak jej ciekaw, tego zapraszam do lektury.

Nie do końca aktualne

Najpierw może przyjrzyjmy się tym rozdziałom, które moim zdaniem, wypadły najsłabiej. Przede wszystkim, wymieniłbym tu rozdział VIII - Lodowe Skamieniałości.

Na samym początku, autor krótko omawia dość świeże w jego czasach odkrycie - człowieka z Similaun. Dzisiaj znany raczej jako Oetzi, jest bardzo ciekawym przykładem ludzkiej mumii ze schyłku neolitu. Ryszkiewicz nie znał większości ustaleń na temat owego znaleziska, ponieważ znać ich nie mógł. Największą wadą jest chyba tak, że nie używa tego określenia: Oetzi. Dzisiaj jest najbardziej znany pod tą właśnie nazwą, a nie jako "człowiek z Similaun". Chyba, że w literaturze włoskiej, ale nie sądzę, by taka była przyczyna.

Tym niemniej inne omówienie lodowych skamieniałości, zwłaszcza syberyjskich mamutów, są raczej w porządku.

Innym przykładem takich nie do końca aktualnych ustaleń jest rozdział ostatni, który traktuje o globalnym ociepleniu.

Znów, nie jest to tekst który w całości należy wrzucić do kosza. Przykładowo, autor omawia tam jak zmieniał się klimat w Europie na przestrzeni znanej nam historii. Jest przykładowo o słynnym odkryciu Grenlandii przez Eryka Rudego. Jednak, jako są też fragmenty, które dzisiaj są zdecydowanie przestarzałe.

Przede wszystkim, dzisiaj już wiemy, że niestety, wszystko wskazuje na to, że efekt ocieplenia, które obserwujemy dzisiaj jest działalność człowieka [1].

Marcin Ryszkiewicz, co prawda, przypuszcza, że taka jest przyczyna, ale jednak też zdecydowanie zastrzega, że tego nie wiemy. I faktycznie, w pierwszej połowie lat 90tych wcale takie pewne to nie było. Konsensus naukowy w tej sprawie był budowany długo, wbrew temu, co mówią niektórzy denialiści. Dzisiaj jednak, wiemy o tym zjawisku zdecydowanie więcej.

Takich baboli możnaby wskazać więcej, ale zasadniczo, moim zdaniem, nie przekreślają one wartości całości. Jeśli o taki kontrowersyjny bardziej fragment, to wskazałbym rozdział VI, który opowiada o zmysłach zwierząt. Autor wyraża tam sceptycyzm wobec zdolności przewidywań przez zwierzęta trzęsień Ziemi. Do dzisiaj ten temat nie został rozstrzygnięty, ale sprawę badano i możnaby napisać na temat więcej. Poza tym, zupełnie pominięto fakt, że zwierzęta mogą niekoniecznie wyczuwać per se trzęsienia Ziemi, ale np. zmiany, wywoływane przez nie wcześniej np. w polu magnetycznym. W tym samym rozdziale autor pisze przecież o tym, że niektóre ptaki ewidentnie jakoś wyczuwają pole magnetyczne Ziemi. Jednak, składam to na karb wieku tej publikacji.

Najciekawsze

Jak pisałem wcześniej, nawet te słabsze rozdziały, w mojej opinii zawierają fragmenty warte zapoznania się. Tutaj chciałbym zaznaczyć te części, które wydały mi się szczególnie cenne.

Bardzo dobry, do dzisiaj bardzo aktualny jest poniekąd historyczny esej z rozdziału VII ("Człowiek na innych planetach"): "Fontenelle i ludzie innych światów". Autor omawia tam wynurzenia Bernarda Fontenelle'a, francuskiego uczonego z przełomu XVII i XVIII stulecia. W swym dziele Entretiens sur la pluralite des mondes [2], omawiał on ludzi, jacy muszą występować na innych planetach, w zależności od tamtejszych warunków. Zwracając przy tym uwagę na ludzki szowinizm, który tylko w Ziemi widzi planetę wyjątkową.

Jest to bardzo ciekawe przedstawienie historii nauki i przy tym, jak dla mnie, wyborna ilustracja tego, dlaczego warto z pewnym sceptycyzmem podchodzić do wszelkich dowodów filozoficznych. Wywody Fontenelle'a, zdają się być jasne i logiczne, bazował on po prostu na zasadzie kopernikańskiej, wedle której, Ziemia nie cieszy się żadnym szczególnym statusem. Dzisiaj już wiemy, że jednak nasza planeta została obdarzona pewnymi unikalnymi warunkami i Ryszkiewicz później zgrabnie je przedstawia.

Warte uwagi są też rozdziały XI i XII. Opowiadają kolejno o biologii traw i roli pożarów w przyrodzie. Ten pierwszy, barrdzo dobitnie uświadamia czytelnikom, że trawy, które postrzegane są jako coś oczywistego w przyrodzie, w skali geologicznej są roślinami dość młodymi. I przy tym unikalnymi, z uwagi na to, że rosną od dołu, nie od góry, przez co doskonale przystosowały się do bycia zjadanymi przez rozmaite przeżuwacze. Nie wspominając o tym, że to przecież na trawiastych terenach powstał człowiek.

Natomiast rozdział XII, był jak dla mnie dużą nowością. Oczywiście, zdawałem sobie sprawę, że niektórym środowiskom okresowe pożary nie bardzo szkodzą, ale nie wiedziałem, jak bardzo niektóre są do nich przystosowane. Włącznie z olejkami etetycznymi, które pomagają utrzymywać płomienie z dala od newralgicznych punktów.

Interesujący jest esej o wielkim pożarze w parku narodowym Yellowstone. W czasach, gdy powstawała ta książka, to była świeża sprawa. Z dzisiejszej perspektywy, wyjaśnienia autora dlaczego dopuszczono do jego powstania, są nadal sensowne.

Podsumowanie

Zasadniczo, jak już pisałem, przeczytać warto, o ile ktoś interesuje się biologią i naukami o Ziemi. Mimo wieku, ta książka nadal ma wartość. Niektóre rzeczy mocno uproszczone, ale wymusza to forma. Ziemia i życie jest napisana lekkim, przyjemnym językiem. Dodatkową atrakcją są bardzo ładne ilustracje, głównie wykonane przez Karola Sabatha.


Ocena: 8/10

[1] Więcej o tym chociażby na portalu Nauka o Klimacie

[2] Dzieło Fontenelle'a jest do pobrania zarówno po francusku jak i w angielskim tłumaczeniu pod tym linkiem.


Zrobiłem sobie Instagrama. Uprzedzam tylko, że niestety ciężko mi cokolwiek tam zamieszczać, większość zdjęć Instagram nie przyjmuje. Ale jest, może jak to się poprawi, to będzie tam coś więcej:
Na książkowym szlaku

4 komentarze:

  1. Dobrze wiedzieć, że książka nie zastarzała się zbytnio - takie bardziej eseistyczne formy zwykle lepiej znoszą upływ czasu. Dopiszę sobie do listy.

    Insta ma od kilku dni problemy z dodawaniem treści, sporo osób się skarżyło, że nie mogą dodawać stories i postów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i przy okazji traktujące o takiej "historii naturalnej". To się ciężej starzeje :/. Zapomniałem dodać, że te eseje to poprawiona wersja tekstów, które wcześniej ukazywały się w "Wiedzy i życiu". Ale chyba nie czytałaś tych starych gazet, wiec raczej nie ma większego znaczenia.

      Okej, dzięki za info. Prawie wszystko, co dodawałem było rzekomo przeciwko "Standardom społeczności", zastanawiałem się, co jest nie tak z moim kontem.

      Usuń
    2. Ogólnie nie mogłam Twojego konta wyszukać, wklejenie linku zwraca info, że konto nie istnieje. Dziwne to jakieś

      Usuń
    3. Hm... Ciekawa sprawa, acz mam pewną hipotezę o co mogło chodzić w tym wypadku, już podmieniam linki.
      https://www.instagram.com/sentierodellalibros/

      Usuń