czwartek, 5 września 2019

Raport książkowy #3 (lipiec-sierpień)


Podczas tego lata, nie kupiłem za wiele książek, prawie jak nie ja:D. Ale wyznaczyłem sobie zasadę, że będę wrzucał te raporty co dwa miesiące, by trudniej było się pogubić. Zamierzam się tego trzymać, zwłaszcza, że już widzę, że wrześniowe zakupy będą niemałe ;).
Tym razem stosy w zasadzie tylko dwa, fantastyka i książki inne. Czytałem co prawda trochę naukowych w te wakacje, ale zakupów w zasadzie nie było, używałem literatury z neta albo biblioteki. We wrześniu zamierzam nadrobić :P.
Zatem, zacznijmy może od fantastyki.

Zaczynając od góry. Książki Chaza Blenchleya, nie kojarzyłem w ogóle. Autora też nie znałem. Ale, zauważywszy, że owa Wieża Królewskiej Córy, jest Księgą Pierwszą Outremeru, uznałem, że zaryzykuje. Straciłem może koło trzech złotych, a jak widzę cokolwiek, co kojarzy mi się z wyprawami krzyżowymi i państwami krzyżowców, to chętnie biorę. Zobaczymy, jak będzie.
Potem mamy dzieło pana Oldiego - Mag z Łaski Prawa. Magent. W sumie, czyta się nieźle, ale nie skończyłem, bo okazało się, że to bodajże drugi tom. Dlatego, wrócę do lektury, gdy tylko znajdę część pierwszą. Generalnie już teraz polecam, dobre fantasy w alternatywnej carskiej Rosji.
Następnie. klasyczna już powieść pana Sandersona - Droga Królów. Dopiero zacząłem czytać, ale już widzę, że Amerykanin nie zawodzi - fajerwerków nie ma, ale bardzo przyzwoicie.
Potem mamy autora, którego dzieła zawsze chciałem u siebie mieć - pana Feliksa Kresa. Tarcza Szerni, to też niestety drugi tom sztandarowego cyklu Kresa. Teraz powinienem znaleźć część poprzednią. Jak tylko przeczytam, to wrażenia będą opisane na blogu.
Następnie mamy kolejną część klasycznego już cyklu pana T.H. White'a, Był Sobie Król. Zacznę czytać, jak będę miał całość :D. A książki na zdjęciu są dwie, bo poprzednią wrzuciłem siłą rozpędu :P.
Potem dwie pozycje z magowskiej Uczty Wyobraźni. Czerwony Śnieg, kupiony prawie cudem, już omawiałem. Natomiast książka pana Christophera Priesta, Człowiek z sąsiedztwa jest... dziwna. Na razie powiem tylko tyle. Jednak, na tyle ciekawa, że chyba nie powinienem żałować zakupu. Recenzja oczywiście będzie.
Ostatnia pozycja z tego stosu to Do Gwiazd, czyli efekt wypadu pana Sandersona na pole science-fiction. Też już tutaj to opisywałem - całkiem niezła fantastyka.
Przejdźmy do stosu drugiego. Tym razem, zacznijmy od dołu.
Na samym dole, mamy dwie książki historyczne, obie traktujące o II wojnie światowej, z perspektywy Kościoła. Obie, zarówno Mit Papieża Hitlera, jak i Purpurę i Czerń omawiałem już tutaj. Polecam zwłaszcza tę drugą, bo dużo lżejsza w odbiorze.
Potem mamy trzy, znane książki pana Jeana Raspaila. Czwarta, Oczy Ireny, gdzieś się zawieruszyła. Jedną, Pierścień Rybaka, już tutaj przedstawiałem. Dwie pozostałe Sire i Król zza Morza, też wydają się dobre. Recenzja Sire wkrótce, a tej drugiej, jak wyjdzie :P.
Następnie kilka pozycji dotyczących szeroko pojętej tolkienistyki. Wznowienie Pisarza Stulecia, pióra profesora Thomasa Shippeya, powitałem z prawdziwą radością i od razu zamówiłem. Warto, być może wrzucę recenzję.
Natomiast Aiglos, to fanzin o tematyce tolkienowskiej. Zastanawiałem się, czy w ogóle chwalić się, że kupuję coś takiego. Jednak, z wyglądu gazety już nie przypomina. Poza tym, rozważyłem poważnie możliwość, być może są tu podobne mi świry, które czasem sięgają po takie materiały. Polecam, bo to naprawdę bardzo dobre pismo. Znajdziecie tam zarówno eseje na tematy związane z twórczością Mistrza, jak i recenzje tematycznych książek. Nie zabraknie też fanowskiej twórczości. Ta ostatnia jest na różnym poziomie. Ale jak już czytać to chyba lepiej z takiego periodyku, niż przebijać się przez setki słabych fanfików w Internecie. Na dodatek, pismo ma bardzo fajną oprawę graficzną. By nie być gołosłownym, parę przykładów.
Ostatni numer

Wnętrze. Jak widać, przedstawienie Nerdaneli niczego sobie.
Na samym wierzchu mamy Kwantechizm, najnowszą książkę profesora Andrzeja Dragana. Recenzja [mam nadzieję] wkrótce, ale raczej nie polecam. Typowe przedstawienie fizyki kwantowej metodą "na ziomala".
Ostatnie pozycje, to parę książek autorstwa pana George'a Bidwella. W sumie pożyczone od dziadka, ale nie muszę szybko oddawać. Także wrzucam, bo dostęp będzie w zasadzie stały.

Jak ktoś nie kojarzy autora, to wyjaśniam, że był to taki Brytyjczyk, który osiadł w Polsce. Zajmował się pisaniem beletryzowanych książek z historii Wysp Brytyjskich. Później coś więcej wrzucę. Na razie powiem - bywa różnie, ale jak ktoś lubi historię w formie beletryzowanej, to raczej może brać. Pan Bidwell to nie angielski Janicki ;).
Tutaj mamy, patrząc od góry, cztery pozycje z jego bogatego dorobku:
  • Lwie Serce
  • Lord Nelson
  • Sir Francis Drake
  • Wielka Armada
  • Ostatni rycerz króla Artura

Cóż, to byłoby na tyle. Wrzesień, z racji na to, że już spore zamówienie zrobiłem (choć jeszcze nie doszło), jak i dlatego, że wiele fajnych tytułów wychodzi, będzie pewnie obfitował w zakupy. Październik możliwe, że też.
Dlatego, na razie na tym kończę. Dobrych zakupów życzę, każdemu kto dotarł do końca tekstu :P

17 komentarzy:

  1. Mam jedynie Pisarza stulecia, o czym wiesz ;) U mnie zbiory wakacyjne też nie są za duże, ale znacznie mniejsze niż Twoje, też coś jednak czuję, że wrzesień będzie wyglądał zupełnie inaczej :D
    Na Kresa również poluję od jakiegoś czasu, ale nie jakoś namiętnie, tylko tak przy okazji. Za to Bidwella chętnie sobie sprawdzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bidwella myślę, że warto. Zwłaszcza te jego beletryzowane biografie władców są dość fajne. Tylko musisz szukać na Allegro/w antykwariatach, bo bodajże od lat 90tych nie było wznowień.

      Usuń
  2. "Drogę królów" mam w ebooku, kupioną kiedyś na jakiejś promce, ale dotąd sie nie zabrałam - ten pan kojarzy mi się ze strasznym wodolejstwem, a jak patrzę na objętość i przeliczam sobie, ile tego wodolejstwa można na tylu stronach zmieścić, to mam dreszcze :P

    Za to chętnie poznam Twoja opinię o Kresie.

    DO "Czerwonego śniegu" się przymierzam. Trochę żałuję, że nie kupiłam i został mi tylko ebooczek z Legimi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem gorsze wodolejstwa, niż u Sandersona (chociażby pani Kate Elliott - Jezus Maria, to perfekcyjny przykład jak doskonale zepsuć całkiem fajnie pomyślany cykl, w dobrze przemyślanym, opartym na wczesnym średniowieczu uniwersum), ale problem rozumiem :P. "Droga królów", jak mi się zdaje, pod tym względem jest gorsza od "Zrodzonego z Mgły". Ja Sandersona zazwyczaj mało kupowałem, bo strasznie drogi. Dopiero w te wakacje jakoś obrodziło promocjami na te jego tomiszcza, to się skusiłem.

      Co do Kresa, to jak skompletuje, chętnie się opinią podzielę :P.

      Szkoda, ale w sumie masz treść do dyspozycji :P. Ja szukam teraz innych książek MacLeoda.

      Usuń
    2. Obrodziło promocjami, bo na jesieni wychodzi wznowienie w twardej oprawie, to wyprzedają stare wydanie ;)

      Poza "Czerwonym śniegiem" i tą jego pierwszą książką, co wyszła w UW mam chyba wszystkie, ale nie powiem, żeby to był mój ulubiony autor z UW...

      Usuń
    3. Matko kochana... dojrzalam na zdjęciach Tolkiena, ale Drogi królów już niet :P Mam i stoi na połce, chociaż po pierwszych zachwytach Sandersonem, jakoś mi przeszlo i przeczytałam tylko dwa tomy ABŚ - w samą Drogę wciągnęłam się ok. 200-300 strony, potem już dobra była ;)

      Usuń
  3. Chaz Brenchley (nie Bletchley) - przeciętna książka (to delikatna opinia), typowy produkt wydawnictwa ISA. Co gorsza - to tylko pierwszy tom z trylogii, pozostałych w Polsce nie wydano. W ogóle cykl o Outremer na dziś ma dziewięć tomów)... Z "Drogą królów" nie wiem czy się trochę nie pośpieszyłeś - to wydanie jest słabe, to za gruba książka na tak delikatną oprawę. A niedługo (chyba w październiku) Mag ma to wznowić w twardej oprawie.

    Bidwell - ciekawy pisarz z ciekawym życiem, a trochę już zapomniany. Za komuny bardzo popularny u nas, wydał pewnie z pięćdziesiąt książek, głownie beletrystykę historyczną, w tym beletryzowane biografie ważnych postaci z Wysp. Taka ciekawostka - zanim osiedlił się w Polsce był żonaty w Anglii. Do nas przyjechał w 1946 r. jako brytyjski urzędnik, ale poznał Polkę, z którą się ożenił. Problem polega na tym, że z pierwszą żoną się nie rozwiódł. Więc na Wyspy nie miał powrotu; tam był przestępcą - bigamistą. I tak mu się utknęło w komunistycznej Polsce... Dostał polskie obywatelstwo i żył tu od 1946 roku do śmierci (1989). Ale nigdy nie nauczył się polskiego na tyle, żeby pisać po polsku - książki tłumaczyła jego żona (ta polska żona, oczywiście :D). Bez powrotu do Anglii i bez dobrej znajomości polskiego, miał facet problemy z pracą - utrzymywał się z pisarstwa i rolnictwa (hodowli krów i owiec).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzięki, zaraz naprawię ;). Tak mi się wydawało, że to może być chłam, ale uznałem, że za tę kasę niech stracę. Jak już mam, to przeczytam.

      Aa, no właśnie, rozwiązałeś mi wielką zagadkę. Widziałem, że pani Anna Bidwell tłumaczyła wszystkie jego utwory, wiem, że facet pracował w British Council, ale nie wiedziałem, co go u licha skłoniło, by z Wielkiej Brytanii, na stałe się do Polski przenieść. I to w czasach naprawdę głębokiej komuny, za Stalina. Jak bigamista, to wszystko jasne :D. Ale z tego, co widziałem, to pisał całkiem przyzwoicie. Chociaż Zofię Kossak bym jednak postawił wyżej, jeśli chodzi o oddanie realiów minionych czasów.

      Usuń
  4. Niezły gość z tego Bidwella :O Widziałam jakieś jego książki w bibliotece, może kiedyś zerknę.
    Ciekawi mnie "Człowiek z śasiedztwa" i też mam w planach cykl Whitea'a.
    Ale ten Sanderson gruby. Może się kiedyś za niego wezmę, ale jasny gwint, ilośc i opaśłośc tomów mnie odrzuca, lubię, jak jest treściwie i gdy książka wie, kiedy się skończyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. White i Bidwell to raczej dobry kierunek ;). Zwłaszcza jak masz opcję sprawdzić sobie w bibliotece (aczkolwiek obecnie obaj autorzy chodzą w dość dobrych cenach).
      Sanderson nie jest taki zły ;). Może i mógłby być krótszy czasem, ale generalnie widziałem dużo gorsze przypadki :P. Także spróbuj ;)

      Usuń
  5. Czekam na recenzję książki "Był sobie król". Interesuje mnie ta pozycja, ale nie jestem jeszcze do końca przekonana. Wiadomo, swojwgo cennegoo czasu byle jakiej książce nie poświęce. xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypomniałeś mi, jak się kiedyś przyjemnie czytało Feliksa W.Kresa, szkoda, że autor zniknął z rynku wydawniczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety. Ale wciąż mam nadzieję, że wróci do pisania ;)

      Usuń
  7. Mam u siebie jednego Kresa, który trafił do mnie zupełnym przypadkiem. Jakoś pod koniec gimnazjum wygrzebałam ją z kosza z tanią książką w jakimś dużym Tesco czy sklepie tego typu. Przeczytałam dużo później, dwie części, i... nie umiem w tego pana. W ogóle, czytałam książkę o fanzinach fantastycznych i żadnego w życiu nie przeczytałam. Może kiedyś trzeba byłoby to zmienić. Za dużo tego wszystkiego jest. :|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Kresa chcesz się pozbyć, to daj znać, co dokładnie masz, chętnie przygarnę :P. Natomiast co do fanzinów, to akurat, przyznaję, zaskoczyłaś mnie. Nawet słynnej "Nowej Fantastyki" nigdy nie ruszałaś?

      Usuń
    2. Na razie się nie pozbywam, co kolekcja, to kolekcja. :P NF znam, o "Fantastyce" to nawet licencjat pisałam. Ale wydaje mi się, że tym pismom do takiego klubowego, "typowego" fanzinu daleko.

      Usuń