czwartek, 28 lipca 2022

Alastair Reynolds, Przestrzeń Objawienia

 Przyznam, że rzadko kiedy byłem pod tak kolosalnym wrażeniem po lekturze jakiejkolwiek książki.
Przestrzeń Objawienia, autorstwa Brytyjczyka Alastaira Reynoldsa, była jedną z tych książek, które chciałem przeczytać od dawna. Zatem, gdy w tym roku wydawnictwo Mag było łaskawe wypuścić wznowienie tegoż dzieła oczywiście zamówiłem. Jest to pierwszy tom cyklu i już na pewno wiem, że sięgnę po następne.

Spodziewałem się czegoś dobrego, bo Reynolds uchodzi za jednego z lepszych autorów science-fiction, którzy wciąż tworzą. Rzeczywiście, jest to piekielnie wręcz dobre hard science-fiction, takie w starym, dobrym stylu. Porusza ważkie kwestie, a rozmach przedstawionego świata wzbudza niezwykły wręcz podziw.

Przechodząc zatem do rzeczy... O czym właściwie jest ta książka?

Główny wątek opowiada dzieje doktora Dana Sylveste'a, archeologa penetrującego planetę Resurgam. Rzecz dzieje się rzecz jasna w odległej przyszłości, ludzkość skolonizowała już sporo odległych globów. Resurgam jest jednym z nich, o tyle wyjątkowym, że natrafiono tam na szczątki dawnej cywilizacji Obcych, ochrzczonych mianem Amarantinów.

Amarantinowie, ptasiopodobni obcy, stworzyli całkiem złożoną cywilizację. Około dziewięćset tysięcy lat temu zostali jednak zmieceni przez nagły kataklizm, tak zwane Wydarzenie. Doktor Sylveste, jest przekonany, że była to cywilizacja znacznie bardziej rozwinięta, niż zdają się się świadczyć zachowane szczątki. Na dodatek, uważa, że Wydarzenie, czy coś podobnego może się powtórzyć. Odkrycie czemu taki los spotkał Amarantinów, może mieć wpływ na przetrwanie samych ludzi. Oczywiście, nie wszyscy podzielają poglądy nieco ekscentrycznego Sylveste'a i praca nie zawsze idzie po jego myśli.

Równocześnie mamy wątek załogi międzygwiezdnego statku Nostalgia za Nieskończonością. Tutaj główną bohaterką jest Ilia Volyova, która ma interes do doktora Sylveste'a, który może dysponować wiedzą, która byłaby zdolna uleczyć kapitana Nostalgii...

Te dwa wątki na początku dość od siebie niezależne, potem się ze sobą splatają, tworząc całkiem przekonującą historię.

Dobrze, co zatem jest aż tak dobrego w tej powieści?

Przede wszystkim świat przedstawiony. Zazwyczaj w powieściach science-fiction, stosuje się jakiś wybieg, jakąś technologię, która pozwala ludziom przekraczać prędkość światła. Nie mam nic przeciwko temu, jest zrozumiałe czemu autorzy tak postępują.

Jednak nie ma tego u Alastaira Reynoldsa. Tam ogromne otchłanie Kosmosu przemierzają olbrzymie statki, połykające międzygwiezdny wodór, ocierające się o prędkość światła, ale nigdy jej nie przekraczające. Wynikają z tego wszystkie konsekwencje związane z dylatacją czasu i tak dalej. Rzadko kiedy jakiś pisarz tak przekonująco potrafi przedstawić cały ogrom i grozę Wszechświata, który jednak jakimś cudem ludzie kolonizują...

Mamy też wirusy cybernetyczne, przekształcające materię (tak zwana Parchowa Zaraza), tak zwanych Ultrasów, czyli ludzi tak bardzo zmienionych przez różnorakie implanty, że mało przypominają już ludzi i wiele innych elementów, pokazujących, jak bardzo ten świat jest przemyślany. A przy tym, zgodny z wiedzą naukową. Wszystkie pomysły Reynoldsa, choć nieraz mocno odjechane (zwłaszcza końcówka powala na kolana) nie zdają mi się zasadniczo niezgodne ze stanem nauki (najwyżej eksplorujące te dotąd niepotwierdzone hipotezy).

Poza tym, na ksrtach Przestrzeni, autor stara się odpowiedzieć na pytanie, czemu w zasadzie wszechświat zdaje się być tak pusty. Odpowiedź jest bardzo ciekawa.

Podobnie ciekawi są bohaterowie. Podkreślam - ciekawi, bo czy sympatyczni to bym polemizował. Sam doktor Sylveste jest oschłym, antypatycznym draniem, ogarniętym obsesją na punkcie Amarantinów. Jednakowoż, jest mimo to coś fascynującego w tej postaci, przez co mimo wszystko mu kibicowałem. Podobnie inne postacie - prawie każda ma jakieś mniejsze lub większe skazy, ale mimo wszystko są tacy których się mniej lub bardziej lubi.

Podstawową wadą tej książki jest sposób narracji. Momentami nieco opornie wprowadza czytelnika w zawiłości przedstawianego świata, nieraz irytująco skacze między wątkami. Nieraz można się zastanawiać, czy to do czegokolwiek w ogóle prowadzi... Tym niemniej, warto przez parę takich wątpliwych fragmentów przebrnąć, finalnie jako czytelnik byłem usatysfakcjonowany.

Ostatecznie, nieco na wyrost, ale niech będzie:

10/10

A. Reynolds, Przestrzeń Objawienia, MAG, Warszawa 2022, ISBN: 978-83-67023-32-0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz