Zazwyczaj nie opisuje tutaj książek, które przeczytałem już dawno temu. Jednak, Paweł z seczytam, przypomniał mi o jednej, którą przeczytałem już jakiś
czas temu. Z tego, co widziałem, nie jest jakoś specjalnie popularna, toteż postanowiłem sobie odświeżyć niektóre fragmenty i tutaj wrzucić. Dziękuje Pawle za przypomnienie o tej lekturze ;).
Zacznijmy od tego, że raczej nie przepadam za stempunkiem. Dlatego, w normalnych okolicznościach, raczej bym jej nie kupił. Jednak, parę lat temu, udało mi się ją dostać na jakimś konwencie za śmieszne pieniądze. Albo nawet zupełnie za darmo, nie pamiętam już :P. Poza tym, jestem nieuleczalnym anglofilem, więc tym chętniej się na to skusiłem.
Nie mogę powiedzieć, by mi się nie spodobała, ale nie byłbym sobą, nie mogąc nieco się nad nią poznęcać, zwłaszcza, że sposób przedstawienia niektórych kwestii, jest naprawdę głupi.
W takim razie, słowo wprowadzenia. Jak w prawie każdej steampunkowej powieści, mamy nasz świat, który z jakiś względów uległ zmianie i rozwój technologiczny potoczył się zupełnie inaczej, co pociągnęło za sobą również inne zmiany.